Od tygodni trwały publiczne protesty przeciwko tej umowie, która spowodowała najpoważniejszy kryzys polityczny w Kosowie od czasu ogłoszenia jego niezależności od Serbii jako niepodległego państwa w 2008 roku. Policja aresztowała łącznie 13 opozycyjnych parlamentarzystów, którzy sprzeciwiając się porozumieniu, wypuszczali na sali obrad gaz łzawiący podczas gdy ich zwolennicy walczyli z policjantami na ulicach stolicy Kosowa, Prisztiny. Największe kontrowersje budziło zagwarantowanie mniejszości serbskiej większych uprawnień we władzach lokalnych i zezwolenie jej na otrzymywanie ograniczonego wsparcia finansowego z Serbii. Według przywódców opozycji powodowałoby to destabilizację Kosowa poprzez wprowadzanie podziałów etnicznych. W swym orzeczeniu <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-trybunal-konstytucyjny,gsbi,24" title="Trybunał Konstytucyjny" target="_blank">Trybunał Konstytucyjny</a> zadeklarował, że niektóre z "zasad umowy nie są w pełni zgodne z odpowiednimi standardami konstytucyjnymi". Prezydent Kosowa Atifete Jahjaga, która poprosiła Trybunał o rozstrzygnięcie w tej sprawie, wezwała zarówno koalicję rządową jak i partie opozycyjne do jego poszanowania oraz "wykorzystania tego momentu do wznowienia dialogu politycznego i przywrócenia w kraju normalności".