Burmistrz Pesaro Matteo Ricci postanowił, w imieniu wszystkich mieszkańców, uhonorować bukietem kwiatów młodą zawodniczkę Elisabettę Vandi, która zdobyła kolejny medal na ważnych zawodach lekkoatletycznych. W miejscowej kwiaciarni zamówił kwiaty, które kosztowały 22 euro plus VAT. Pieniądze na to miały pochodzić z miejskiej kasy. Wtedy właśnie - jak podały lokalne media z regionu Emilia-Romania - rozpoczęła się biurokratyczna droga przez mękę w gąszczu rachunków, zaświadczeń, zgód i rozporządzeń. Najpierw wydział gospodarczy w urzędzie miasta musiał wystosować pismo do właściciela kwiaciarni z prośbą o kosztorys, a następnie ocenić w zaświadczeniu, że żądana przez niego suma jest adekwatna. Następnie taką samą ocenę musiał wydać miejscowy urząd antykorupcyjny, by stwierdzić, czy zakup kwiatów jest legalną transakcją i nie narusza obowiązujących przepisów. Potem dwa urzędy - Zakład Ubezpieczeń Społecznych i Krajowy Instytut ds. Bezpieczeństwa Pracy - musiały w osobnych zaświadczeniach orzec, czy kwiaciarnia, do której zwrócił się burmistrz, jest najlepsza na rynku, czy płaci składki za pracowników i nie ma zaległości w płaceniu podatków. Na koniec wydatek musiał jeszcze zaaprobować urząd ds. wydatków w publicznej administracji, który poszedł burmistrzowi na rękę i nie wskazał innej, "oficjalnej" kwiaciarni, w której musiałby kupić kwiaty. Po przejściu wszystkich etapów, z kasy miejskiej wypłacono 25 euro. Z Rzymu Sylwia Wysocka