Anglikański biskup Leeds, wielebny Nick Barnes poszedł dalej niż jego zwierzchnik. Napisał w komentarzu w czwartkowym "Timesie", że "zachodnia inteligencja cierpiąca na religijny analfabetyzm powinna wyzbyć się skrupułów i jasno potępić prześladowania chrześcijan". Wymienił egzekucje, więzienie, gwałcenie kobiet, rekwizycję mienia i wysiedlenia. Ale prześladowania chrześcijan nie ograniczają się tylko do kalifatu w Iraku i Syrii. Miary zniecierpliwienia przywódców wyznań chrześcijańskich dopełnił wydany w sułtanacie Brunei zakaz wszelkich publicznych obchodów Bożego Narodzenia, czy choćby akcentów świątecznych w rodzaju choinki, śpiewania kolęd, czy wysyłania kartek z życzeniami. Grozi za to do pięciu lat więzienia i grzywna do 20 tysięcy dolarów. Podobny edykt ponowiło ministerstwo do spraw religii w Somalii, podkreślając, że "wszelkie uroczystości związane z Bożym Narodzeniem są sprzeczne z kulturą islamu". Chrześcijaństwo prześladowane jest też w buddyjskiej Birmie i ateistycznych Chinach oraz w Korei Północnej - przypomina "Times".