Polsko-czeski spór o kopalnię węgla brunatnego Turów w Bogatyni trwa od lat. Czesi skarżą się, że działalność wydobywcza po polskiej stronie negatywnie wpływa na wodę pitną w Czechach. Zwracają także uwagę na poziom hałasu i zanieczyszczenie powietrza, za które - ich zdaniem - odpowiedzialny jest polski zakład. Spór nasilił się, kiedy w marcu polskie władze przedłużyły PGE koncesję wydobywczą na kolejnych sześć lat. Polska firma chce wydobywać węgiel brunatny przy granicy z Czechami do 2044 roku, a samą kopalnię odkrywkową rozbudować do 30 km kwadratowych. Jak informuje Czeska Agencja Prasowa, we wrześniu czeskie ministerstwa środowiska i spraw zagranicznych skierowały do Komisji Europejskiej skargę w związku z rozbudową należącej do PGE kopalni. Pod koniec listopada KE zorganizowała spotkanie mediacyjne, na którym wysłuchała stanowisk Czech i Polski. Spotkanie miało doprowadzić do wypracowania kompromisu akceptowalnego dla Polaków i Czechów. Sprawę rozstrzygnie Trybunał Sprawiedliwości UE? Tak się jednak nie stało. Teraz czeskie ministerstwo środowiska i ministerstwo spraw zagranicznych w Pradze oraz władze województwa (kraju) libereckiego wspólnie poinformowały Czeską Agencję Prasową, że polska odpowiedź na czeskie postulaty jest niewystarczająca i nie może zostać zaakceptowana. Czeski rząd planuje podjęcie dalszych działań i zapowiada, że być może ostatecznie sprawę będzie musiał rozstrzygnąć Trybunał Sprawiedliwości UE. - Mamy nadzieję, że rząd pozwie Polskę za Turów od razu po upływie trzymiesięcznego okresu od złożenia skargi, a ten upłynie pod koniec grudnia - powiedziała Nikol Krejčová, koordynatorka kampanii węglowej Greenpeace w Republice Czeskiej. Aktywistka dodała, że skarga to sposób na uzyskanie sprawiedliwości przez osoby mieszkające w pobliżu kopalni, ochronę ich środowiska naturalnego oraz zasobów wody. W czwartek o komentarz poprosiliśmy polskie ministerstwo klimatu i środowiska. Do publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania.