Poprzedni bilans mówił o 22 ofiarach śmiertelnych. Ciała 28 osób wydobyto z wraku, grupie ok. 40 pasażerów udało się dopłynąć do brzegu, a kolejne 35 uratowano z wody, co oznacza, że los ok. 100 pozostaje nieznany. "Minęło ponad 20 godzin od zatonięcia promu, nie ma więc żadnych szans na znalezienie we wraku żywych ludzi" - powiedział Sajful Hasan Badal, przedstawiciel lokalnych władz okręgu Munshiganj, gdzie doszło do katastrofy. Do przewrócenia się, a następnie zatonięcia promu M.V.Miraj-4 doszło w czwartek przy silnym wietrze i ulewie koło Rasulpur w Munshiganj, 27 km od Dhaki. Jednostka płynęła ze stolicy na południe, do okręgu Shariatpur. Większość pasażerów stanowili robotnicy i studenci wracający do domu na weekend. Nie wiadomo, ilu dokładnie pasażerów znajdowało się na pokładzie w chwili katastrofy, bo właściciel promu nie sporządził listy. Przypuszcza się, że prom przewoził około 200 ludzi, choć przeznaczony jest do transportu nie więcej niż 122. Według jednego z ocalałych kapitan - mimo apeli pasażerów, by płynął blisko brzegu z powodu nadciągającego sztormu - skierował jednostkę na otwartą wodę. Rodziny zaginionych, gromadzący się w pobliżu miejsca katastrofy, narzekają na powolne poszukiwania. "Minęło już ponad 20 godzin, a nie widać żadnych postępów" - powiedział Sabudż Mia, który uratował się z tonącego statku i czeka na wieści o swoim synu. Na razie nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną katastrofy. W marcu 2012 r. w tym samym miejscu zatonął inny prom; zginęło wówczas 145 osób. W Bangladeszu często dochodzi do wypadków statków pasażerskich w związku z ich przeciążeniem lub z powodu niedoświadczenia lub zaniedbań załogi.