Jeszcze niedawno w Hiszpanii mówiło się, że - podobnie jak w Polsce - wybory do Parlamentu Europejskiego będą przedsmakiem wyborów parlamentarnych, które miały się odbyć w 2020 roku. Sytuacja zmieniła się jednak w lutym, kiedy to deputowani odrzucili ustawę budżetową na ten rok. O wyniku głosowania przesądziły głosy katalońskich nacjonalistów, którzy uzależnili wsparcie dla budżetu od uwolnienia uwięzionych ponad rok temu 12 katalońskich polityków i działaczy społecznych oraz od rozpoczęcia rozmów na temat prawa do samostanowienia regionu. Pod wpływem krytyki opozycji Sanchez wycofał się z obietnicy negocjacji i 12 lutego ruszyła dwudniowa debata budżetowa - w dniu, w którym w Sądzie Najwyższym w Madrycie rozpoczynał się proces organizatorów nielegalnego referendum niepodległościowego w Katalonii w 2017 roku. Zdaniem komentatorów, proces katalońskich polityków, który zaważył na decyzji o tegorocznym budżecie, rzuci też cień na wszystkie kampanie wyborcze, a przede wszystkim na najważniejszą z nich - do hiszpańskiego parlamentu - czytamy na łamach hiszpańskich dzienników "La Vanguardia" i "ABC". W przyjętym dzisiaj dekrecie ogłoszono, że zacznie się ona 12, a skończy 26 kwietnia. W Katalonii toczący się proces wpłynie prawdopodobnie na wsparcie dla ugrupowań dążących do niepodległości. W większości pozostałych regionów można oczekiwać poparcia dla skrajnie prawicowej partii VOX - ugrupowania odwołującego się do konserwatywnych wartości, sprzeciwiającego się migracji i domagającego się likwidacji hiszpańskich autonomii. Istniejąca od 6 lat partia w wyborach 2016 roku zdobyła zaledwie 0,23 proc. głosów. Ostatnie sondaże dają jej jednak już ponad 12-proc. poparcie. - VOX jest dzieckiem katalońskiego separatyzmu i wypadkową frustracji Hiszpanów - ocenił niedawno partię znany kataloński publicysta Rafael Nadal. Socjalista (PSOE) Pedro Sanchez doprowadził do odwołania prawicowego rządu Mariano Rajoya na początku czerwca, w ramach konstruktywnego wotum nieufności. Jego gabinet przetrwał niespełna 9 miesięcy. Ostatnie sondaże, jak czytamy na łamach "El Pais", właśnie socjalistom dają największe, ponad 26-procentowe poparcie. Jednak partia Pedro Sancheza, aby rządzić, będzie musiała szukać wsparcia, a bez Katalończyków stworzenie większościowej koalicji będzie niemal niemożliwe. Teoretycznie łatwiejsze zadanie czekałoby prawicowe ugrupowania: Partię Ludową (PP), centroprawicowych Ciudadanos (Obywateli) i skrajnie prawicowy VOX. Dlatego zdaniem komentatorów, kwietniowe wybory mają szansę wyłonić konserwatywną i antykatalońską koalicję. Jeszcze dzisiaj dekret o rozwiązaniu parlamentu i ogłoszeniu przedterminowych wyborów parlamentarnych podpisze król Filip IV. Jutro dokument zostanie opublikowany w Dzienniku Ustaw (BOE). Zgodnie z hiszpańską Konstytucją, parlament ma 25 dni na ukonstytuowanie się. Oznacza to, że pierwsza sesja odbędzie się najpóźniej 23 maja - trzy dni przed wyborami samorządowymi i w dniu rozpoczęcia głosowania do Parlamentu Europejskiego. Ewa Wysocka