Wojskowy będący już w stanie spoczynku napisał na łamach londyńskiego "Timesa", że Europejski Trybunał Praw Człowieka w coraz większym stopniu "rozszerza na pole bitwy" ustawodawstwo dotyczące praw człowieka. Prowadzi to do oskarżania brytyjskich żołnierzy o łamanie praw człowieka, czasem nawet po dziesiątkach lat. Zdaniem Petraeusa taka sytuacja prawna może podważyć "operacyjną skuteczność brytyjskich wojsk uczestniczących w międzynarodowych koalicjach" oraz zagrozić "bardzo szczególnym relacjom" między siłami USA i W. Brytanii. Petraeus uznał, że zdolność bojowa W. Brytanii będzie zredukowana, jeśli kraj ten nie zdoła zreformować ram prawnych, w których operuje. Dodał, że "żaden sąd, a zwłaszcza żaden sąd międzynarodowy nie może zmusić naszych władz do poddania personelu (wojskowego) USA takiemu procesowi prawnemu, z jakim skonfrontowani zostali niektórzy brytyjscy żołnierze i weterani w ostatnich latach". Omawiając artykuł Petraeusa agencja Associated Press zwraca uwagę, że w związku z brytyjskim zaangażowaniem militarnym na południu Iraku w latach 2003-2009 pojawiło się wiele oskarżeń o tortury i maltretowanie i że "część tych zarzutów okazała się prawdziwa". Agencja AP przypomina, że główny doradca prawny sił brytyjskich w Iraku po inwazji z 2003 roku Nicholas Mercer ujawnił w ubiegłym roku, iż brytyjski resort obrony zapłacił 20 milionów funtów, żeby uregulować 326 spraw o maltretowanie.