Relacje turecko-izraelskie pogorszyły się po komentarzu Netanjahu o zamieszkujących państwo żydowskie Arabach. "Izrael nie jest krajem wszystkich swoich obywateli" - oświadczył premier w niedzielę, podkreślając, że jest to "państwo narodowe Żydów". Słowa te spotkały się z oburzeniem tureckich polityków. Rzecznik Erdogana, Ibrahim Kalin, potępił we wtorek "bezczelny rasizm i dyskryminację", o które oskarżył Netanjahu. "1,6 mln Arabów/muzułmanów mieszka w Izraelu. Czy zachodnie rządy zareagują czy pod presją będą znów cicho?" - pytał na Twitterze. W odpowiedzi Netanjahu odpisał: "Turecki dyktator Erdogan atakuje izraelską demokrację, gdy w Turcji dziennikarze i sędziowie siedzą w jego więzieniach. Co za żart! W Izraelu nikt nie jest obywatelem drugiej kategorii. Izrael to demokracja, w której wszyscy Izraelczycy, w tym blisko 2 miliony arabskich obywateli, cieszą się równymi prawami". Dodał jednocześnie, że Izrael to "jedyne żydowskie państwo". Erdogan nazwał go "złodziejem na czele Izraela" Reagując na ten komentarz i odnosząc się do zarzutów korupcyjnych postawionych Netanjahu, Erdogan nazwał go "złodziejem na czele Izraela". "Hej, Netanjahu, zachowuj się. Jesteś tyranem. Jesteś tyranem, który morduje siedmioletnie palestyńskie dzieci" - grzmiał na wiecu w Ankarze. Prezydent Turcji i premier Izraela kilkukrotnie w przeszłości obrzucali się już wyzwiskami. Ten pierwszy nazywał drugiego m.in. "ciemiężycielem na czele państwowego terroru" i oskarżał Izrael o zbrodnie przeciwko ludzkości. Netanjahu okrzyknął z kolei Erdogana "antysemickim dyktatorem", którego armia "masakruje kobiety i dzieci w kurdyjskich wioskach w Turcji i poza nią". Dawniej Izrael i Turcja były bliskimi sojusznikami, jednak ich relacje zaczęły się ochładzać, odkąd w 2003 roku do władzy doszedł Erdogan, którego partia AKP wywodzi się z tureckiego ruchu islamistycznego. Władze w Ankarze ostro krytykują ostrzał przez izraelskie wojsko Palestyńczyków w Strefe Gazy. Według arabskich mediów od marca ubiegłego roku armia państwa żydowskiego zabiła w tej enklawie ponad 200 osób i raniła kilkanaście tysięcy.