Współcześnie dżuma nie jest równie groźna, jak jeszcze 100 lat wcześniej, czyli w czasach przed odkryciem antybiotyków. Gdy w średniowieczu zaraza morowa przetoczyła się przez Europę, Afrykę i Azję, pochłonęła od 70 do 200 milionów ofiar, wyludniając całe wsie. Później czarna śmierć powracała falami, jednak już nie na tak dramatyczną skalę. Nieleczona dżuma jest niezwykle niebezpieczna dla organizmu. Jeżeli nie zostanie podjęta skuteczna interwencja medyczna, śmiertelność chorych na dżumę dymieniczą wynosi nawet 80 proc. Nieleczona postać dżumy septycznej i płucnej jest niemal w 100 proc. śmiertelna. Jeżeli jednak wystarczająco wcześnie zostanie wdrożone odpowiednie leczenie, ryzyko śmierci spada do odpowiednio pięciu i 20 proc. Z powodu swojej zjadliwości bakcyl dżumy od średniowiecza był wykorzystywany jako <a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/tematy-bron-biologiczna,gsbi,3673" title="broń biologiczna" target="_blank">broń biologiczna</a>. Eksperymentowano z nim też między innymi w czasie drugiej wojny światowej w Trzeciej Rzeszy i w japońskiej jednostce 731. Lokalne ogniska Rosyjskie media donoszą, że już wcześniej w Ałtaju dochodziło do powstania lokalnych ognisk zarazy morowej. Przypadek dżumy został też potwierdzony w sąsiednich Chinach. Rosyjskie służby medyczne prowadzą kampanię uświadamiającą w Mongolii, w okolicach Kosz-Agacz. Rosyjska agencja do spraw higieny żywności Rospotrebnadzor rozprowadza uświadamiające zagrożenie ulotki w lokalnych społecznościach, a do miejscowości Taszanta, w pobliżu granicy Mongolii z Rosją, wysłane zostało mobilne laboratorium do szybkiej diagnozy - informuje BBC. Władze położonej po drugiej stronie granicy rosyjskiej Republiki Tuwy ostrzegły swoich mieszkańców przed zarazą i zabroniły polowań na świstaki. Ruch transgraniczny pomiędzy obydwoma państwami, poza transportami żywności, został już wcześniej zablokowany z powodu pandemii koronawirusa. "Bakterie są przenoszone przez pchły zamieszkujące futro gryzoni. Szczury oraz mięso świstaków i wielbłądów są niebezpieczne dla ludzi" - brzmi fragment ogłoszenia rządu Tuwy, cytowany przez BBC. W ostatnich latach w regionie Kosz-Agacz, o którym wiadomo, że żyją w nim zakażone zwierzęta, doszło do kilku przypadków przeniesienia bakterii na ludzi. Za każdym razem były one związane ze spożyciem mięsa upolowanych w okolicy świstaków - informuje BBC.