Po konsultacjach ze współrządzącą partią prezydent Christofias dokona przetasowań - zapowiedział rzecznik rządu Stefanos Stefanou. W wyniku wybuchu w składzie amunicji 11 lipca w greckiej bazie wojskowej w Zygi na południu Cypru zginęło co najmniej 13 osób; wyłączono też największą na wyspie elektrownię w mieście Wasilikos. Spowodowało to kłopoty na międzynarodowych lotniskach w Larnace i Pafos. Po wypadku do dymisji podali się ministrowie spraw zagranicznych i obrony, komendant Gwardii Narodowej, a wielu polityków zaczęło domagać się również ustąpienia prezydenta Christofiasa. Christofias, zapytany w czwartek przez dziennikarzy już po złożeniu dymisji przez członków jego gabinetu, odpowiedział, że "oczywiście" nie zamierza ustępować ze stanowiska. "Lud mnie wybrał i przed ludem odpowiadam. A nie przed mediami" - stwierdził. Christofias nadal jednak musi zmierzyć się z gospodarczymi skutkami wybuchu. Jak pisze agencja AP, zmiany w rządzie pomogą przynajmniej w jakimś stopniu zmniejszyć niepewność, dotyczącą zdolności prezydenta do przeprowadzenia cięć budżetowych i reformy podatków. W środę agencja Moody obniżyła rating Cypru o dwa poziomy z A2 do Baa1 w związku z konsekwencjami wybuchu w bazie w Zygi, politycznymi zawirowaniami i narażeniu systemu bankowego na oddziaływanie greckiego kryzysu. Agencja ostrzegła przed możliwością dalszego obniżenia ratingu i zmniejszyła prognozowany wzrost gospodarczy wyspy do 0 i 1 procenta odpowiednio w 2011 i 2012 roku. To mniej niż około 1,5 proc. wzrostu gospodarczego szacowanego przez Unię Europejską. Unijni eksperci oceniają całościowe straty gospodarcze w wyniku wybuchu w Zygi na ponad 2 mld euro, a dla samej elektrowni w Wasilikos, w której odbudowa pełnej mocy potrwa rok, na 700-800 mln. Cypr pozostaje od 1974 roku podzielony na część grecką (południe) i turecką (północ).