Jak przypominają agencje, większość z 7,3 mln osób z prawami wyborczymi nie ma wpływu na wybór nowego szefa administracji Hongkongu. Lam będzie pierwszą kobietą, która obejmuje to stanowisko. Jak podkreślają media, Lam była faworytką władz w Pekinie, które mocno lobbowały za nią. Po odczytaniu wyników głosowania uścisnęła dłoń konkurentowi, byłemu ministrowi finansów - Johnowi Tsangowi. Zagłosowało na niego 365 osób. Agencja Associated Press podkreśla, że Lam nie cieszy się popularnością wśród mieszkańców Hongkongu ze względu na jej bliskie relacje z Chinami, a także brak zainteresowania zwykłymi obywatelami. Zupełnie inaczej sytuacja wygląda z Tsangiem, który cieszy się dużą popularnością wśród mieszkańców Hongkongu. Na stanowisku szefa administracji Lam zastąpi Leung Chun-ying, który mówił na początku tego roku, że "nie ma miejsca na niepodległość lub jakiekolwiek oddzielenie" Hongkongu od Chin. Niepopularny wśród mieszkańców Hongkongu Leung w grudniu 2016 roku zapowiedział, że po upłynięciu w czerwcu jego obecnej kadencji nie będzie ubiegał się o kolejną ze względów rodzinnych. Hongkong, dawna kolonia brytyjska, został zwrócony Chinom w 1997 roku w ramach zasady "jeden kraj, dwa systemy", w myśl której region cieszy się szerokim zakresem autonomii, a jego mieszkańcy korzystają ze swobód niedostępnych dla rodaków z innych części Chin, w tym wolności słowa i prasy. Zasada ta ma obowiązywać do 2047 roku. Hongkong ma odrębny system prawny, ale kontrolę nad regionem i tak sprawuje Pekin. Część mieszkańców tego regionu wskazuje, że władze w Pekinie coraz częściej ingerują w sprawy wewnętrzne Hongkongu, by uciszać swych przeciwników.