Kobiety, które od trzech lat protestują w obronie praw swoich dzieci, przyszły do parlamentu, domagając się spotkania z posłami. Przyniosły oświadczenie, w którym apelowały do deputowanych o wsłuchanie się w głosy protestujących i rozpoczęcie dialogu. Na apel odpowiedzieli wyłącznie posłowie opozycyjnej Bułgarskiej Partii Socjalistycznej, którzy zwrócili się do kierownictwa parlamentu o udostępnienie sali na spotkanie. Przewodnicząca parlamentu Cweta Karajanczewa odmówiła, podając jako przyczynę pandemię koronawirusa. Kilka osób protestujących, w tym niepełnosprawnego młodego człowieka na wózku, usunięto siłą, kilka kobiet poinformowało media, że odniosły obrażenia. Nagrania kompromitujące premiera W środę wieczorem wiec przeniósł się przed drzwi parlamentu. Do żądań dymisji premiera Bojko Borisowa i prokuratora generalnego Iwana Geszewa dodano dwa nowe - natychmiastowej dymisji przewodniczącej parlamentu Karajanczewej i rozwiązania parlamentu. Jak każdego wieczoru w ostatnich dniach, na ścianie budynku parlamentu wyświetlano kompromitujące premiera nagrania, przypominano jego wypowiedzi z 2013 r. o tym, że poda się do dymisji po pierwszej oznace niezadowolenia społecznego. Pokazywano również nagrania starć policji z protestującymi i użycie przez funkcjonariuszy gazu i siły. Po kilku względnie spokojnych dniach w kierunku budynku poleciały pomidory i jajka. Organizatorzy protestu ogłosili przygotowania do trzeciego "wielkiego powstania narodowego". Ma się ono odbyć 22 września, jest to <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-swieto-niepodleglosci,gsbi,1465" title="Święto Niepodległości" target="_blank">Święto Niepodległości</a>, dzień wolny od pracy, co ma pozwolić na zebranie się większej liczby uczestników. W poprzednim "wielkim powstaniu narodowym" w ubiegły czwartek wieczorem na placu przed parlamentem zebrało się kilkadziesiąt tysięcy osób. Po wiecu uczestnicy protestu przeszli centralnymi ulicami Sofii i jak co wieczór zablokowali kluczowe skrzyżowanie Most Orłów. Blokady trwają dwie-trzy godziny. Z Sofii Ewgenia Manołowa