Największa włoska gazeta podkreśla, że byłby to ważny gest, inaugurujący politykę zagranicznej nowego szefa włoskiego rządu, zaprzyjaźnionego z Władimirem Putinem. Przypomina się, że w marcu podczas konferencji prasowej w Moskwie rosyjski prezydent zapytany o to, czy ułaskawi przebywającego w kolonii karnej Chodorkowskiego, odpowiedział: "ta decyzja należy do mojego następcy". "Chociaż sprawa Chodorkowskiego stała się dla Kremla powodem zakłopotania, Putin nie chciałby jednak sprzeciwić się swoim własnym decyzjom" - zauważa publicysta mediolańskiego dziennika. Dodaje następnie: " A kto lepiej niż mógłby zwrócić się do Miedwiediewa, wiedząc że nie sprzeciwia się wskazówkom udzielonym przez Putina?". "Oczywiście nie oczekujemy od przyszłego prezesa Rady Ministrów spektakularnego gestu, który mógłby okazać się szkodliwy w Rosji, ponownie nacjonalistycznej, zazdrosnej strażniczki swej suwerenności" - zastrzega "Corriere della Sera". Ocenia ponadto: "Oczywiste jest to, że aby zmienić los Chodorkowskiego potrzebna jest dyrektywa polityczna". Tymczasem, przypomina, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-dmitrij-miedwiediew,gsbi,1381" title="Dmitrij Miedwiediew" target="_blank">Dmitrij Miedwiediew</a> jest adwokatem z wykształcenia i znając "skrzywienia rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości" deklaruje, że chce uczynić z Rosji skuteczne państwo prawa. Apel do Berlusconiego, by interweniował w sprawie byłego rosyjskiego oligarchy, kończy się następująco: "Panie premierze, niech Pan spróbuje. Właśnie dlatego, że ogłosił się Pan pewnego dnia adwokatem Putina, słuszne jest to oczekiwanie, by był Pan także adwokatem Chodorkowskiego".