Bhutto sprecyzowała, że ostateczną decyzję w tej sprawie podejmą władze partii do czwartku. - Sądzę, że rezygnacja deputowanych Pakistańskiej Partii Ludowej będzie poważnym ciosem dla legalności wyborów prezydenckich - powiedziała dziennikarzom w Londynie. - Nie chcemy rezygnować. Nie chcemy zrobić tego kroku, ale z pewnością niezdolność obecnego reżimu do zwrócenia się w stronę demokratyzacji Pakistanu, popycha nas do tego - oświadczyła Benazir Bhutto. Ocenia się, że kolegium elektorskie, w skład którego wchodzą deputowani z parlamentu narodowego oraz zgromadzeń regionalnych, w sobotę najpewniej wybierze obecnego prezydenta Pakistanu generała Perveza Musharrafa. Opozycja nawołuje do bojkotu elekcji, wskazując, że konstytucja Pakistanu zabrania ubiegania się o najwyższy urząd w kraju w czasie piastowania innej funkcji państwowej. Musharraf zapowiedział, że w dniu elekcji wystąpi w mundurze, a ze stanowiska szefa armii zrezygnuje dopiero po wyborach. W piątek Sąd Najwyższy uznał jednak, że Musharraf może ubiegać się o reelekcję w nadchodzących wyborach prezydenckich, pełniąc jednocześnie funkcję szefa sztabu. We wtorek około 80 deputowanych opozycyjnych z innych ugrupowań zrezygnowało z mandatu na znak protestu przeciwko kandydowaniu Musharrafa na urząd prezydenta. Wystąpienie z parlamentu tak dużej grupy posłów zasadniczo może skomplikować sytuację na scenie politycznej kraju, podważy bowiem w odczuciu opinii społecznej legalność wyborów prezydenckich. Partia Bhutto nie jest w stanie powstrzymać ponownego wyboru Musharrafa na prezydenta, lecz - jak wyjaśnia Reuters - dzięki bojkotowi mogłaby nadszarpnąć wiarygodność procesu wyborczego. Benazir Bhutto, która od 1988 roku dwukrotnie pełniła urząd szefa pakistańskiego rządu, została w kwietniu 1999 roku zaocznie skazana za korupcję. Była premier określa zarzuty jako "polityczne". W 1998 roku Bhutto opuściła Pakistan i od tego czasu z wygnania kierowała założoną przez jej ojca Pakistańską Partią Ludową. 18 października Bhutto ma wrócić do ojczyzny. Musharraf objął urząd prezydenta po bezkrwawym zamachu stanu w grudniu 1999 roku. W 2001 roku mianował się prezydentem, a w 2002 roku w wyniku referendum jego kadencja została przedłużona o pięć lat.