Zarzutów jest w sumie pięć i dotyczą ciężkich przestępstw, takich jak porwanie i gwałt. Kobiecie, mającej obecnie 25 lat, udało się uciec 19 maja. Wcześniej odnalazła swoją siostrę na jednym z portali społecznościowych i dowiedziała się od niej, że rodzina cały czas jej poszukuje. Kobieta udała się na komisariat i opowiedziała o porwaniu i przetrzymywaniu. Tego samego dnia policja zatrzymała Garcię. Policja ustaliła, że do porwania doszło w 2004 roku, kiedy kobieta jako 15-latka przyjechała z <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-meksyk,gsbi,4248" title="Meksyku" target="_blank">Meksyku</a> do Stanów Zjednoczonych, aby zamieszkać z matką i siostrą w miejscowości Santa Ana niedaleko Los Angeles. Nastolatka przekroczyła granicę nielegalnie i nie znała wtedy języka angielskiego. Kilka miesięcy po przybyciu do USA została porwana przez ówczesnego partnera swojej matki, z którymi wtedy mieszkały. Porywacz ukrył ją w garażu w miejscowości Compton, znajdującej się w pobliżu Santa Ana. Przez 10 lat była przetrzymywana, najpierw w zamknięciu, potem otrzymała większy zakres swobody. W tym czasie porywacz wielokrotnie zmieniał adres zamieszkania oraz podawał fałszywe dane osobowe porwanej dziewczyny, przez co poważnie utrudniał policji poszukiwania - podkreślają funkcjonariusze. W 2007 roku dziewczyna otrzymała z Meksyku nowy dokument tożsamości na fałszywe nazwisko. Porywacz zmusił ją do ślubu; w 2012 roku urodziła dziecko. Sąsiedzi fałszywego małżeństwa zeznali, że para nie budziła podejrzeń, a jej zachowanie wyglądało na normalne. W ciągu 10 lat kobieta podjęła dwie nieudane próby ucieczki. Za karę została ciężko pobita - poinformowała policja. Porywacz groził jej też, że poinformuje lokalne władze, iż przebywa ona w Stanach Zjednoczonych nielegalnie.