- Zarabialiśmy w granicach tysiąca złotych, teraz dostajemy po 500-600 - mówi Waldemar Dudek, szef Kontry w zakładzie. Do protestu, ale już nie głodowego, przyłączyło się także 70 innych pracowników. Chcą zmiany umowy pomiędzy ich byłym a obecnym pracodawcą, która - jak twierdzą - jest niezgodna z kodeksem pracy. Z tymi zarzutami nie zgadza się dyrektor zakładu Andrzej Jarmicki: - Nie możemy płacić za niewykonaną pracę - twierdzi. - Pracownicy ZREW mogą więcej zarabiać, trzeba tylko pracować, a panowie ostatnio solidną pracą się nie wykazują - dodaje. By wywiązać się ze zleceń, dyrektor Jarmicki już zaczął ściągać pracowników z innych zakładów ZREW. Tymczasem strajkujący grożą, że jeśli zarząd nie przystąpi do rozmów, to nasilą protest. Zakład Remontowy Energetyki w Warszawie w ośmiu zakładach na terenie kraju zatrudnia ok. 1500 pracowników. Spółka zajmuje się pracami remontowymi, serwisem kotłów i turbin, a także innych urządzeń związanych z energetyką.