Wśród podejrzanych są szefowie firmy zajmującej się utylizacją i przechowywaniem odpadów. Jak poinformowała aspirant Sylwia Łabaj z sosnowieckiej policji, tamtejsi funkcjonariusze zajmujący się przestępczością gospodarczą wpadli na trop osób próbujących w nielegalny sposób pozbyć się niebezpiecznej substancji. Interweniowali, zanim trafiła ona do kanalizacji. Wśród pięciorga zatrzymanych w ub. tygodniu osób znaleźli się aktualny oraz były prezes katowickiej firmy zajmującej się utylizacją i przechowywaniem odpadów oraz ich dwaj pracownicy. Piąta osoba udostępniła miejsce do zlewania odpadów. - Zabezpieczone odpady olejopochodne w bardzo wysokim stopniu oddziałują na środowisko naturalne i wymagają specjalnego przetworzenia przez wyspecjalizowane do tego celu podmioty. Dopiero wtedy mogą zostać poddawane procesom oczyszczenia lub utylizacji - zaznaczyła Łabaj. Wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzuty związane z nieprzepisowym usuwaniem odpadów w sposób mogący zagrażać życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenia w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Może za to grozić kara do 25 lat więzienia. Wszyscy podejrzani zostali też zwolnieni za kaucjami - w wysokości od 2 tys. do 20 tys. zł. Śledztwo w tej sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa Sosnowiec-Południe. Jak przekazała PAP kierująca nią prok. Agnieszka Dudziak, wszystkie zatrzymane na gorącym uczynku osoby zostały już przesłuchane i usłyszały zarzuty. Prokurator zastrzegła, że to na razie zbyt wstępny etap sprawy, by stwierdzić jej ew. powiązania z innymi podobnymi postępowaniami. W połowie listopada jedna ze stacji telewizyjnych nadała reportaż o katowickiej firmie, która - m.in. przy pomocy osób ze świata przestępczego - miała w niejasny i niezgodny z przepisami sposób pozbywać się powierzanych jej do unieszkodliwienia niebezpiecznych odpadów. W poniedziałek stacja poinformowała o zarzutach dla prezesa firmy i trojga jej pracowników.