Celowe działanie było obok wypadku na skutek rozszczelnienia instalacji jedną z wersji przyjętych na początku śledztwa przez bytomską prokuraturę. Uprawdopodobniły ją zeznania córki 43-latka. 13-letnia dziewczynka, która na chwilę przed wybuchem wyszła z mieszkania, została kilka dni temu przesłuchana w obecności biegłego psychologa. "Po przesłuchaniu pokrzywdzonej najbardziej prawdopodobną wersją jest celowe działanie" - powiedziała w czwartek PAP szefowa Prokuratury Rejonowej w Bytomiu Dorota Nowak, nie udzielając informacji na temat szczegółów zeznań nastolatki. Śledztwo wykazało, że 43-latek miał w przeszłości epizody depresyjne. Prok. Nowak zaznaczyła, że mimo tych ustaleń jest jeszcze zbyt wcześnie, by stawiać kategoryczne tezy. Będzie to możliwe po zgromadzeniu pełnego materiału dowodowego. Prokuratura czeka na opinię psychologa, który był obecny na przesłuchaniu nastolatki. Nie ma też wciąż ekspertyzy biegłego z zakresu pożarnictwa. Do wybuchu gazu, a następnie pożaru, doszło w jednym z mieszkań budynku przy skwerze Heleny Modrzejewskiej w dzielnicy Stroszek. W mieszkaniu znaleziono zwłoki dwóch osób. Badania DNA potwierdziły tożsamość 43-latka i jego 67-letniej matki. Same oględziny nie pozwoliły na identyfikację. Śledztwo jest prowadzone pod kątem doprowadzenia do wybuchu i pożaru, który skutkował śmiercią dwóch osób. 13-latka, która na chwilę przed wybuchem wyszła z mieszkania to córka 43-latka, mieszkająca ze swoją matką w innym miejscu - odwiedzała ojca i babcię. Pierwsze dni po tragedii spędziła w jednym ze szpitali, trafiła pod opiekę psychologiczną. Mieszkanie, w którym doszło do eksplozji, zostało całkowicie zniszczone, a siła wybuchu była tak duża, że spowodowała uszkodzenia drzwi i okien sąsiednich lokali. Z budynku po wybuchu ewakuowano 13 lokatorów. Konstrukcja budynku nie została naruszona.