Dramat rozegrał się w czwartek wieczorem w dzielnicy Sośnica. W czasie awantury domowej dziadek ugodził nożem swojego 14-letniego wnuczka, a chwilę później popełnił samobójstwo, skacząc z okna. Nastolatek zginął, bo stanął w obronie babci, którą dziadek zaatakował po powrocie do domu. W domu w tym czasie przebywał jeszcze 9-latek. Udało mu się jednak uciec do sąsiadów i poprosić o pomoc. Babcia chłopców w czasie awantury została ranna. Kobieta miała być przesłuchana dziś przez prokuratora, ale jej stan się pogorszył. "Dzieci przeszły swoje" Dziadkowie byli dla obu braci rodziną zastępczą. W tej rodzinie już raz doszło bowiem do tragedii. - Dzieci przeszły swoje, ich mama nie żyje. W 2009 roku doszło do jej zabójstwa. Karę za tamten dramat odsiaduje w zakładzie karnym ich ojciec - powiedział Marcinowi Buczkowi Marek Słomski z policji w Gliwicach. Ojciec chłopców usłyszał wyrok 25 lat więzienia, a od czasu tamtej tragedii chłopcami zajmowali się dziadkowie. Rodzina była pod kontrolą ośrodka pomocy społecznej. W przygotowywanych co pół roku raportach, które spływały do sądu, nie było informacji o zaniedbaniach czy kłopotach. <a href="http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/marcin-buczek">Marcin Buczek</a>