Pielęgniarki groziły, że wezmą tego dnia urlopy na żądanie. To oznaczałoby paraliż placówki, bo do pracy spośród 520 zatrudnionych pielęgniarek miały przyjść tylko siostry oddziałowe. "W nocy dyrektor zawarł porozumienie z pielęgniarkami, które zażegnało tę groźbę. Każda pielęgniarka dostanie 200 zł podwyżki do podstawy wynagrodzenia - poinformowała rzeczniczka szpitala Magdalena Sikora. Pielęgniarki żądały od dyrekcji połowy tej podwyżki, którą w listopadzie ubiegłego roku wywalczyli lekarze - docelowo 750 zł do podstawy pensji. 200-złotowe podwyżki będą wypłacone od lutego do czerwca, potem obie strony mają znów zasiąść do rozmów. Jak podkreśla Magdalena Sikora, szpital jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. To jedna z pięciu placówek w regionie częstochowskim, które odmówiły podpisania kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia na ten rok. Ich dyrektorzy argumentowali, że proponowane kontrakty są za niskie i szybko doprowadzą do załamania się szpitalnych budżetów. Po interwencji prezesa NFZ dyrektorzy pięciu szpitali podpisali kontrakty tylko na styczeń, na luty umów wciąż nie ma. Rozwiązanie tego problemu to jedno z zadań dla pełniącego obecnie obowiązki dyrektora śląskiego oddziału NFZ Marcina Pakulskiego. Dotychczasowy dyrektor jednego ze "zbuntowanych" szpitali w zeszłym tygodniu został powołany na to stanowisko przez prezesa NFZ. Jednocześnie trwa konkurs na stanowisko dyrektora. Jak poinformował we wtorek Marcin Pakulski, prawdopodobnie w tym tygodniu śląski NFZ przystąpi do rozmów z częstochowskimi szpitalami, a kontrakty mogłyby zostać zawarte w przyszłym tygodniu. "Muszą być podpisane, by zapewnić ciągłość udzielania świadczeń" - podkreślił. - Przygotowuję się do tych rozmów. W ofercie zmienią się może niuanse, ale istotne, np. oferty na poszczególne dziedziny usług będą bliższe ich rzeczywistym zakresom - dodał. Pakulski skrytykował też uleganie przez dyrektorów presji pracowników na podwyżki. "Pensje w służbie zdrowia powinny wzrastać, ale w drodze rozsądnego projektowania. Ten wzrost powinien się też przekładać na lepszą jakość pracy. Protesty ludzi, którzy pracują przy ratowaniu ludzkiego zdrowia życia, są dla mnie niepojęte. To tak, jakby pilot lecącego Boeinga puścił stery i powiedział, że rozwali samolot, jeśli nie dostanie podwyżki" - zaznaczył.