Pisma protestacyjne poszły do ministra infrastruktury, marszałka województwa śląskiego, wojewody śląskiego oraz do zarządu PKP Przewozy Regionalne. Jako pierwsza zareagowała Janina Żagan, burmistrz Skoczowa, która napisała: "Ograniczenie i likwidacja połączeń kolejowych narażą ten obszar na marginalizację oraz konsekwencje ekonomiczne, wpłyną negatywnie na całą infrastrukturę turystyczną i uzdrowiskową w tym rejonie, a także na podmioty gospodarcze, w których znajduje zatrudnienie wielu mieszkańców. Ponadto ograniczenie komunikacyjnych połączeń kolejowych, a w wielu miejscach niezbyt dobry stan infrastruktury drogowej spowodują utrudnienia komunikacyjne dla mieszkańców oraz przyjeżdżających z całej Polski turystów i kuracjuszy korzystających z lecznictwa uzdrowiskowego. Uważam, że likwidacja i ograniczenie osobowych połączeń kolejowych jest niedopuszczalna ze względów społecznych. Dlatego wyrażam zdecydowany sprzeciw i apeluję o przywrócenie dotychczasowych połączeń kolejowych lub też wypracowanie alternatywnych rozwiązań". Andrzej Bacza, przewodniczący Rady Miejskiej Skoczowa, popiera protest, a na PKP nie pozostawia suchej nitki: - To w swobodnym tłumaczeniu Polski Kuriozalny Przypadek systemu niezależnych od Najjaśniejszej Rzeczypospolitej samodzielnych państewek i księstw. Z solidną obsadą kadrową. Na pewno nie ma on nic wspólnego z państwem polskim, oprócz oczywiście otwartych kont z możliwością ciągłego przelewania pokaźnych sum w postaci dotacji, dofinansowań - przekonuje Bacza. - Oszczędności PKP polegają na likwidacji. Powstaje pytanie - do czego została powołana ta instytucja? Miały być szynobusy, tania kolej... pomysłów już było na książkę. Uważam, że sprawę przewozów osobowych załatwiłby natychmiastowy remont torowiska i zakup kilku tanich w obsłudze szynobusów. Świat już dawno obliczył, że przewozy kolejowe to tani i ekologiczny transport. Dlaczego samorządowcy zareagowali jednak dopiero teraz, skoro o planowanych likwidacjach i ograniczeniach (wchodzących w życie 10 stycznia) wiadomo było już od dłuższego czasu? - Trudno było przewidzieć, że instytucje takie jak urzędy marszałka województwa i wojewody śląskiego, które są bardziej kompetentne, nie zareagują w tej sprawie - przekonuje Janina Żagan. W podobnym tonie wypowiada się burmistrz Wisły, Andrzej Molin, który również wysłał list protestacyjny. - Wydawało nam się nie do pomyślenia, aby połączenia łączące Śląsk z jego zielonymi płucami mogły zostać jeszcze bardziej uszczuplone - tłumaczy Molin. Włodarze z powiatu cieszyńskiego zamierzają zorganizować spotkanie z władzami województwa śląskiego, aby rozmawiać o problemie.