Gadżetami z nazistowską symboliką handlowano podczas ubiegłorocznego zlotu militarnego "Operacja Południe". Na stoiskach handlowców można było kupić bez problemów, oprócz oryginalnych elementów wyposażenia żołnierzy różnych formacji, w tym niemieckich, także współczesne repliki hitlerowskich oznaczeń wojskowych, flagi III Rzeszy i inne "pamiątki" z symbolami Waffen SS, jak np. kubki. Zdaniem bielszczan, którzy podpisali apel, tego typu przedmioty "przyczyniają się do propagowania i odradzania się zjawiska faszyzmu". Jednocześnie uznali, że niezależnie od intencji organizatorów takie zjawisko - banalizacji i komercjalizacji symboliki nazistowskiej - jest szalenie groźne, szczególnie dla świadomości młodego pokolenia. - Polska jest krajem boleśnie doświadczonym przez hitlerowskie zbrodnie. Symbol Waffen SS czy swastyki są nadal używane przez ruchy neonazistowskie i nie mogą być traktowane wyłącznie jako pamiątki historyczne - napisali sygnatariusze apelu. Wśród nich są między innymi: szefowa bielskiej Gminy Żydowskiej Dorota Wiewióra, dyrektor Galerii Bielskiej BWA Agata Smalcerz, dyrektor Teatru Lalek "Banialuka" Lucyna Kozień, filmowiec Franciszek Dzida, historyk Jerzy Polak oraz były senator, a obecnie prorektor Wyższej Szkoły Bankowości i Finansów Janusz Okrzesik. Zdaniem sygnatariuszy apelu impreza odbywa się przy wsparciu władz samorządowych i na terenie miejskim. Dlatego mają prawo oczekiwać zdecydowanej postawy prezydenta i służb miejskich wobec wszelkich przejawów propagowania zjawisk zakazanych polskim prawem. "(...) Wierzymy, że wspólnie doprowadzimy do tego, że Bielsko-Biała będzie strefą wolną od nazizmu" - podkreślili. Prezydent Bielska-Białej Jacek Krywult zapowiedział, że zwróci się w tej sprawie do policji i razem będą się starali zapobiec przypadkom handlu tego typu przedmiotami. Organizator "Operacji Południe" Rafał Bier był w środę nieuchwytny.