Przygotowując ten tekst, dziennikarze Echa Miasta zadali czytelnikom pytanie, czy ich zdaniem Katowice to miasto wielkich wydarzeń. Aż 73 proc. odpowiedziało, że nie ("Miasto Wielkich Wydarzeń" to hasło promocyjne Katowic, przyp. red.). Kilka tygodni temu firma BCMM Badania Marketingowe zapytała klientów centrum handlowego, co ich zdaniem stanowi o atrakcyjności turystycznej Katowic. Na pierwszym miejscu wymienili Spodek, na drugim WPKiW w Chorzowie, na trzecim... Silesia City Center. Nie dziwi, że centrum miasta i Rynek wylądowały na szarym końcu. - Ale smutne jest to, ze Nikiszowiec jest tak nisko (4 proc., przyp. red.)w roku, kiedy obchodzimy 100-lecie dzielnicy. Choćby przy tej okazji miasto powinno ją promować, a na razie promują ją tylko media - ocenia Łukasz Brzenczek z Katowic, prezes Stowarzszenia Moje Miasto. - Te wyniki świadczą tylko o tym, jak słabo ludzie znają własne miasto. Pokazują, ile jest do zrobienia, lub ujmując to inaczej, ile Urząd Miejski nie zrobił, aby wypromować Katowice wśród samych mieszkańców - dodaje. Szare i brzydkie Podobnego zdania jest dr Anna Adamus-Matuszyńska z Akademii Ekonomicznej, prezes śląskiego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Public Relations. - Sami katowiczanie nie znają Katowic. To punkt wyjścia do analizy sytuacji, a teza jest prosta: to jak my myślimy o Katowicach, wynosimy na zewnątrz - mówi dr Adamus-Matuszyńska. - My PR-owcy mamy zasadę: budując wizerunek, zacznij od własnego domu - dodaje. Jej zdaniem, za mało mówimy co jest u nas dobre. Dlatego inni widzą nas stereotypowo, wyłącznie przez pryzmat Spodka i Rawy Blues. - Zawsze, kiedy poza Śląskiem mówię, że jestem z Katowic, słyszę od ludzi: - O, to ci współczuję" - mówi dr Adamus-Matuszyńska. - Odpowiadam im, że 200 metrów od domu mam ścieżkę rowerową i las i że mogą u mnie spędzić wakacje - zapewnia. Ale z perspektywy jej znajomych z Warszawy, Katowice są szare i brzydkie. - Za mało robimy, żeby ten wizerunek zmienić. My się nie potrafimy chwalić - dodaje. Radzi korzystać z przykładów Gdańska, Poznania, a zwłaszcza Wrocławia. Gorzej z wykonaniem Prezydent Piotr Uszok jakiś czas temu zapowiedział przygotowanie długoterminowej strategii promocyjnej, powołał też zespół doradczy złożony z pracowników naukowych Uniwersytetu Śląskiego i ludzi kultury. - Tu nie dzieje się nic szybko. Potrzebne są najpierw badania i analizy, przetarg na opracowanie strategii ogłosimy jeszcze w tym roku - przekonuje Waldemar Bojarun, szef biura promocji miasta. - Niezależnie od tego prowadzimy działania promocyjne - dodaje. Katowice w ostatnim czasie zaproponowały dwie akcje. Pierwsza to "Miasto Wielkich Wydarzeń": na billboardach w dużych miastach w Polsce promowane są wydarzenia, takie jak Finał Ligi Światowej w Siatkówce czy Katowicki Tydzień Komedii. Druga miała zachęcić do studiowania w Katowicach (sfotografowany na mdłym tle zielony indeks). - Pomysł był dobry, gorzej z wykonaniem - przyznaje Bojarun. - Pracujemy nad nowym projektem - dodaje. Z akcji "Miasto Wielkich Wydarzeń" jest zadowolony: - Dobrze oceniają nas media branżowe - zapewnia. Akcję dobrze ocenia też m.in. Małgorzata Wojciechowska, koordynator projektu z biura promocji miasta we Wrocławiu. - Może dlatego, że jesteśmy zwolennikiem mówienia o mieście w kontekście czegoś konkretnego. Widzimy te plakaty we Wrocławiu. Nie wiem, czy się sprawdzą, ale Katowice są obecne - zapewnia. Wioleta Niziołek wioleta.niziolek@echomiasta.pl