- Podczas wstępnego przesłuchania kobieta przyznała, że rzuciła dziecko na tapczan, bo było niegrzeczne - powiedział rzecznik zabrzańskiej policji, Marek Wypych. Policjanci mają jednak wątpliwości, czy stwierdzone u Pawełka obrażenia mogły powstać jedynie od uderzenia o tapczan. Ustalą to biegli. Oprócz złamanej kości udowej u chłopca stwierdzono m.in. zasinienia ucha oraz klatki piersiowej, a także opuchniętą wargę. W takim stanie dziecko zastała babcia, która w sobotę wieczorem przyszła do mieszkania swojej córki. Okazało się, że chłopczyk jest sam. Policjanci ustalili, że 20-letnia matka wyszła z mieszkania blisko siedem godzin wcześniej. Zanim wyszła, prawdopodobnie pobiła dziecko. Matka wróciła do domu przed 23.00, gdy w mieszkaniu wciąż przebywali policjanci. Była pijana badanie trzeźwości wykazało u niej ponad 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Została zatrzymana i umieszczona w policyjnym areszcie. Dziecko trafiło do zabrzańskiego centrum pediatrii, gdzie było operowane. W Komendzie Miejskiej Policji w Zabrzu wciąż trwają przesłuchania, które mają wyjaśnić dokładny przebieg wydarzeń. We wtorek prokuratura ma powstać kobiecie zarzuty. 20-latka musi liczyć się z zarzutem narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Prokuratura może też postawić jej zarzut niewywiązywania się z obowiązku opieki nad dzieckiem, za co grozi do pięciu lat więzienia.