Wypadek wydarzył się przedwczoraj o godz. 22.10 na kierunku do Bielska-Białej. Podczas ładowania zepsutego samochodu na lawetę, 36-letni właściciel firmy transportowej wpadł pod prawidłowo jadącego renaulta scenica, kierowanego przez 46-letnią mieszkankę Wilamowic. Mężczyzna tak nieszczęśliwie odbił się od maski samochodu, że wpadł wprost pod nadjeżdżającego tira. - Ciało zahaczyło o jakiś kranik pod naczepą i było wleczone przez tira kilkadziesiąt metrów. Szczątki ciała zostały rozrzucone na całej drodze. To był makabryczny widok - mówi Ireneusz Brachaczek, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie. Dwupasmówka na kierunku do Bielska-Białej była zamknięta do godz. 3.00 nad ranem. Tyle bowiem trwało zabezpieczanie miejsca wypadku i szczątek zmarłego. - Mężczyzna, niestety, nie zachował należytej ostrożności podczas załadunku samochodu na lawetę. Nie włączył kogutów awaryjnych i nie miał założonej kamizelki odblaskowej - dodaje w rozmowie z Gazetącodzienną.pl Ireneusz Brachaczek. Jak podała po południu Super-Nowa.pl, ofiarą jest Marcin Kruczek, właściciel pomocy drogowej z Bielska-Białej, mistrz Polski w karate. Autor: TWO