Samolot rozbił się w ogrodzie na terenie prywatnej posesji przy ul. Agrestowej w Bielsku-Białej. Maszyna stanęła w płomieniach. - Na ziemi nic się nikomu nie stało. Ten samolot leciał, skosił kilka drzew, zahaczył o samochód osobowy, który stał na poboczu i spadł do ogrodu na prywatnej posesji - mówił Piotr Wicher ze straży pożarnej w Bielsku-Białej. - Podejrzewamy, że ten pilot wiedział, co się dzieje i może chciał uniknąć większych strat - dodał. Pożar maszyny został już ugaszony. Strażacy czekają teraz na prokuratora i przedstawiciela Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Na pokładzie były dwie osoby - pilot i pasażer. Oboje zginęli.