Do tragedii doszło około godziny 16. Podczas zabawy z rówieśnikami chłopczyk wpadł do studzienki. Na pomoc ruszył zaalarmowany przez dzieci mężczyzna, jednak chłopiec wyślizgnął mu się z rąk. Prąd niósł dziecko aż trzy kilometry. Wyłowiono je dopiero przy oczyszczalni ścieków. Mimo prób reanimacji, na pomoc było już za późno.