O zakończeniu akcji ratowniczej i przetransportowaniu na powierzchnię zwłok 40-letniego górnika poinformował rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy kopalnia, Zbigniew Madej. Już od piątku było wiadomo, że górnik nie daje oznak życia. Dopiero jednak w sobotę, kiedy jeszcze na dole kopalni zbadał go lekarz, wiadomo z całą pewnością, że pracownik nie przeżył wypadku. Od momentu zawału w wyrobisku stale pracowały ekipy ratownicze, zmieniając się co pół godziny. Ratownicy drążyli w rumowisku tzw. chodnik ratunkowy. Posuwali się naprzód po kilka metrów dziennie, napotykając na uszkodzone elementy obudowy wyrobiska, zniszczone fragmenty urządzeń, kable i przewody. Do zasypanego dotarli w sobotę o 5.50 rano. Kilka kolejnych godzin trwało uwalnianie jego ciała z rumowiska i transport zwłok na powierzchnię. - Po zakończeniu akcji ratowniczej na miejscu są teraz prowadzone prace profilaktyczne, zabezpieczające - powiedział Madej. Już w piątek jednemu z ratowników udało się dojść w pobliże miejsca, gdzie leżał poszkodowany elektryk górniczy. Ratownik zbliżył się do niego na tyle, by dotknąć jego głowy i kasku. Już wtedy było wiadomo, że ofiara nie daje oznak życia. Nikt jednak nie chciał niczego przesądzać do czasu aż poszkodowanego zbada lekarz. Na możliwość udzielenia mu pomocy w każdej chwili czekała dyżurująca w kopalni ekipa medyczna; w razie potrzeby do dyspozycji był również śmigłowiec. Do tąpnięcia w kopalni w Rydułtowach doszło w środę rano. Wstrząsowi o energii odpowiadającej ok. 2,4 stopniom Richtera towarzyszył zawał skał w położonym na poziomie 1000 metrów chodniku przyścianowym na długości ok. 35 metrów. W pobliżu znajdowało się siedmiu górników. Sześciu wycofało się o własnych siłach. Z obrażeniami niezagrażającymi życiu zostali przewiezieni na dokładne badania do miejscowych szpitali. Zasypany górnik w chwili tąpnięcia przebywał w strefie szczególnego zagrożenia tąpaniami, gdzie nie powinien być. Dlaczego tam się znalazł - ma wykazać dochodzenie nadzoru górniczego. Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie prowadzą przedstawiciele Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku (OUG). Jak powiedziała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Jolanta Talarczyk, w poniedziałek przedstawiciele nadzoru górniczego mają zjechać w miejsce wypadku, by dokonać tam oględzin. - W wizji lokalnej wezmą udział dwa zespoły. Jeden poprowadzi dyrektor OUG w Rybniku, drugi - jego zastępca. Chodzi o to, aby zgromadzić jak najwięcej materiału dowodowego i mieć jak najlepszy ogląd całej sytuacji - powiedziała Talarczyk. Poza wizją lokalną, w postępowaniu zostaną też przesłuchani świadkowie.Czytaj również: <a href="http://polskalokalna.pl/wiadomosci/slaskie/news/gornik-bez-oznak-zycia-dotarcie-do-niego-moze-zajac-2-dni,1457056">DOTARLI DO GÓRNIKA - NIE DAJE OZNAK ŻYCIA</a> <a href="http://polskalokalna.pl/wiadomosci/slaskie/news/wstrzas-w-kopalni-rydultowy-sa-ranni,1455991">WSTRZĄS W KOPALNI "RYDUŁTOWY- ANNA"</a> <a href="http://polskalokalna.pl/news/gornik-byl-w-nieodpowiednim-rejonie,1456288,3286%3C/p%3E%3Cp%3E">GÓRNIK ZNALAZŁ SIĘ W NIEODPOWIEDNIM MIEJSCU</a> <a href="http://polskalokalna.pl/wiadomosci/slaskie/katowice/news/slask-cud-w-kopalni-halemba-zobacz-film,1455824">PIĘĆ DNI POD ZIEMIĄ. ZOBACZ FILM O CUDZIE W KOPALNI HALEMBA</a>