Umieszczone przez nią w oknie wezwanie pomocy dostrzegli przypadkiem policjanci. - Kartkę z napisem SOS i zwinięte prześcieradło w uchylonym oknie na pierwszym piętrze budynku przy ul. 1 Maja w Katowicach zauważyli w poniedziałek podczas popołudniowego patrolu policjanci prewencji - powiedział we wtorek Piotr Bieniak z zespołu prasowego śląskiej policji. Wypytywani przez policjantów lokatorzy sąsiednich mieszkań przyznali, że od kilku dni nie widzieli mieszkającej tam starszej samotnej kobiety, mówili jednak, że byli spokojni, ponieważ w jej mieszkaniu paliło się światło. Gdy policjanci zaczęli dzwonić i pukać do zamkniętych drzwi, usłyszeli cichy krzyk. Funkcjonariusze wezwali na pomoc strażaków, którzy przez okno weszli do mieszkania. W pokoju znaleźli leżącą na wersalce wycieńczoną kobietę, która powiedziała im, że 26 stycznia złamała nogę tak nieszczęśliwie, że nie była w stanie się poruszać - od tego czasu praktycznie nie jadła i nie piła. Chora mówiła, że czekała na pomoc, której nie była w stanie wezwać inaczej, niż umieszczając w oknie przy wersalce prześcieradło i niewielką kartkę. W jej mieszkaniu nie było telefonu, a ona sama nie utrzymywała na tyle bliskiego kontaktu z rodziną, znajomymi i sąsiadami, by ktoś mógł zainteresować się dlaczego nie wychodzi na zewnątrz. Kobietę zabrało do szpitala im. Rydygiera pogotowie. We wtorek miała przejść zabieg złamanej nogi. Lekarze wskazywali na jej ogólne wyczerpanie i częściowe odwodnienie, określając jej stan jako stabilny. Policjanci jeszcze w poniedziałek odcięli w mieszkaniu kobiety wszystkie media, zamknęli drzwi i oddali jej klucze.