W Polsce mieszka około 600 tysięcy prawosławnych. Mieszkają głównie w województwie podlaskim - w Białymstoku oraz w południowo-zachodniej części województwa - w Hajnówce, Bielsku Podlaskim, Gródku i Michałowie. Wierni tradycyjnie spotykają się na uroczystej liturgii. W trakcie i po jej zakończeniu śpiewają kolędy ukraińskie, białoruskie i oczywiście łemkowskie. Proboszcz krynickiej parafii prawosławnej św. Włodzimierza, ksiądz Piotr Pupczyk, dodaje, że świętowanie trwa przez większość dnia. "Mamy grupę kolędniczą, która, niosąc gwiazdę, będzie odwiedzać wiernych w ich domach" - wyjaśnia. Dlaczego prawosławni świętują później? Ks. Jarosław Antosiuk, proboszcz prawosławnej parafii Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny w Krakowie, w rozmowie z Katarzyną Pruszkowską wyjaśnia, że "opóźnienie" w obchodzeniu świąt w prawosławiu wynika z kalendarza juliańskiego, który został zreformowany na polecenie Grzegorza XIII. - Po reformie i przyjęciu kalendarza gregoriańskiego, który, jak ówcześnie sądzono, miał być dokładniejszy, różnica czasu między wspomnianymi kalendarzami wynosi 13 dni. Warto przy okazji rozprawić się z opinią mówiącą, że Kościół prawosławny obchodzi Święta Bożego Narodzenia w styczniu. Wszystkie kościoły chrześcijańskie świętują Narodziny Pana Jezusa 25 grudnia, wierni prawosławni również - zgodnie ze swoim kalendarzem - tłumaczy. "Opłatek" i wigilia w prawosławnym domu W prawosławnych domach wierni rozpoczynają często wieczerzę wigilijną od dzielenia się prosforą. - Łamanie się opłatkiem jest tradycją polską - tłumaczy ks. Antosiuk. - W liturgii prawosławnej nie używamy opłatków, ale składających się z dwóch części chlebków, które wypiekane są przy użyciu mąki, wody i drożdży, tak, jak przekazali nam nasi Ojcowie Kościoła. I właśnie takim poświęconym na okazję świąt chlebkiem wierni dzielą się przed kolacją (oczywiście tylko w tych domach gdzie jest taka tradycja, gdyż nie jest to wymóg).<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wigilia,gsbi,1163" title="Wigilia" target="_blank">Wigilia</a> natomiast - jak i potrawy, które pojawiają się na świątecznych stołach - są mocno związane z lokalnymi tradycjami. Ks. Antosiuk zaznacza, że na wigilijnym stole prawosławni na pewno stawiają kutię. Jeśli mieszkają w Polsce, to jedzą karpia, ale - jak zaznacza duchowny - jest to przykład tradycji lokalnej. - Poza tym pojawienie się na stole wigilijnym ryby również ma swoje znacznie. Podczas 40 dni postu poprzedzającego Boże Narodzenie, nie spożywa się potraw mięsnych i przygotowanych z produktów pochodzenia zwierzęcego, w soboty i niedziele można jeść właśnie ryby. A więc karp jest także daniem postnym, wpisującym się w oczekiwanie, które towarzyszy temu dniowi. W Kościele katolickim można czasem zaobserwować, że wigilia stała się kulminacją obchodów Świąt Bożego Narodzenia. U nas jest to raczej ostatni moment przed wielkim świętem. Po wieczerzy idziemy na nabożeństwo wieczorne, które, ze względu na uwarunkowania parafialne, może także odbywać się rankiem pierwszego dnia świąt. Dopiero po tej liturgii może rozpocząć się właściwe - a więc i duchowe, i cielesne, świętowanie - wyjaśnia ks. Antosiuk. Więcej informacji na temat świąt prawosławnych można znaleźć w <a href="http://facet.interia.pl/obyczaje/religie/news-prawoslawne-boze-narodzenie,nId,451369" target="_blank">wywiadzie Katarzyny Pruszkowskiej z ks. Jarosławem Antosiukiem</a>.