Mimo to jednak - dodaje gazeta - papież został entuzjastycznie przyjęty przez Afrykanów. "Co zapamiętamy z podróży Benedykta XVI do Afryki?" - pyta Isabelle de Gaulmyn, korespondentka "La Croix" w Rzymie. "Na Zachodzie - pięć słów o prezerwatywach i źle zrozumianą aluzję o aborcji w celach terapeutycznych" - odpowiada dziennikarka. "Jak na tydzień (wizyty) to trochę mało. I to raczej nie doprowadzi do pogodzenia Benedykta XVI z opinią publiczną, zwłaszcza francuską" - zaznacza. Zdaniem "La Croix" afrykańska podróż papieża "pokazuje granice systemu, w którym eksponuje się nadmiernie w mediach papieża, każąc mu samotnie dźwigać wizerunek Kościoła". W przypadku Benedykta XVI okazało się nie po raz pierwszy - uważa de Gaulmyn - że w przeciwieństwie do Jana Pawła II "zachowuje on powściągliwość w kontaktach, która tak źle wygląda na ekranie". "Trzeba też żałować, że organizatorzy podróży nie zaplanowali lepiej jednego z tych niezbędnych gestów - odwiedzenia przez papieża ubogiej rodziny, na wzór Pawła VI, czy poruszającego spotkania z kilkoma przedstawicielami małego ludu (Pigmejów), jak podczas podróży Jana Pawła II" - zauważa dziennikarka "La Croix". Ostatecznie doszło jednak do spotkania Benedykta XVI z grupą Pigmejów, którzy nieoczekiwanie przybyli powitać papieża przed siedzibą jego kameruńskiej nuncjatury. Według katolickiej gazety oczekiwania wobec medialnych "występów" papieża są wygórowane, gdyż "nie można oczekiwać od 82-letniego człowieka, by w nieznośnym upale zrobił więcej niż jest to po ludzku możliwe". Zdaniem "La Croix" na przekór krytyki w zachodnich mediach, papież był witany przez Afrykanów z entuzjazmem. "W swoich tekstach, jeśli tylko zadamy sobie trud ich przeczytania, papież potępia biedę, niewolnictwo seksualne, korupcję" - pisze dziennik. Dodaje, że afrykańscy katolicy widzieli w Benedykcie XVI tego, który umacnia ich w walce o pokój i sprawiedliwość, przeciw skorumpowanym rządom czy złym systemom ekonomicznym.