Tytuł wziął się stąd, że Jan Paweł II najbardziej lubił wtorki, bo wtedy miał dzień wolny od obowiązków. "Te wolne wtorki Ojciec Święty lubił najbardziej. Wyjeżdżaliśmy rano po śniadaniu w Dolomity lub do Toskanii. Miejsce zawsze wybierali żandarmi z Watykanu, a ich żony przygotowywały obiad. Jedliśmy pod gołym niebem, na plastikowych talerzach. Czasami wieczorem żandarmi rozpalali ognisko. Wspominaliśmy, śpiewaliśmy. Piękne to były chwile. I bardzo Ojca Świętego cieszyły" - pisze abp Mokrzycki. Mieczysław Mokrzycki został drugim sekretarzem Jana Pawła II w Środę Popielcową 1996 roku. Pracował razem ze Stanisławem Dziwiszem. Mokrzycki rozpoczął pracę w Watykanie, kiedy Jan Paweł II był coraz starszy i coraz bardziej schorowany. Potrzebował już nie tylko kogoś, kto zorganizuje pracę kancelarii, ale też kogoś, kto pomoże się umyć i przebrać, będzie towarzyszem chwil słabości. Na tym właśnie polegała praca Miecia - bo tak Mokrzyckiego nazywał Papież. - Mokrzycki zapamiętał z życia Jana Pawła II wiele drobnych szczegółów, niekiedy bardzo wzruszających, które pokazują papieża jako człowieka - mówiła na promocji książki Brygida Grysiak, dziennikarka, współautorka książki. Na przykład Mokrzycki zapamiętał, że Jan Paweł II miał słabość do ciasteczek i oczekiwał ich po kolacji. - Nie musiał nic mówić. Tylko, nie patrząc nawet w kierunku sióstr, kreślił palcem wskazującym na obrusie kółeczko. Kreślił i kreślił. I uśmiechał się przy tym tajemniczo. I siostry nie miały wyjścia i musiały ciasteczko przynieść - wspomina Mokrzycki. Autorzy książki zapowiadają, że temat polityki jest w niej na dalszym planie. Jednak i on się pojawia, jak w relacji z audiencji Wojciecha Jaruzelskiego u Papieża. Podobno tak bardzo drżały mu nogi, że świadkowie bali się, że generał się przewróci. Mokrzycki zapamiętał też, że Jana Pawła II raczej zmartwił wybór Aleksandra Kwaśniewskiego na prezydenta. - Nie komentował tego faktu zbyt obszernie, ale widać było, że mu przykro - wspominał Mokrzycki. W czasie papieskiej pielgrzymki w 1999 roku doszło do spotkania Kwaśniewskich z papieżem. 17 czerwca, pod koniec pielgrzymki, na lotnisku w Krakowie Kwaśniewscy zostali podwiezieni kawałek drogi do trybun papieskim papamobile. To było wydarzenie bez precedensu - Kwaśniewski był jedynym prezydentem na świecie, którego spotkał taki zaszczyt, znaczący także dlatego, że w Polsce właśnie trwała kampania prezydencka. Gest papieża zinterpretowano jako wyraz aprobaty dla reelekcji Kwaśniewskiego. Tymczasem Mokrzycki twierdzi, że nie była to bynajmniej inicjatywa Jana Pawła II, tylko zbieg okoliczności. - To ksiądz Stanisław Dziwisz zaprosił prezydenta i jego małżonkę do papamobile. Krytykowano ten gest, a ksiądz Stanisław nawet przepraszał Ojca Świętego za to - wspominał Mokrzycki. Jan Paweł II kochał kwiaty przynoszone mu przez zakonnice, w sypialni miał obraz Brata Alberta Chmielowskiego "Ecce homo". Bardzo lubił śpiewać, ale też słuchać piosenek, zwłaszcza pieśni zaczynającej się od słów "O, której berła ląd i morze słucha, jedyna moja po Bogu otucha" w wykonaniu "Miecia". Mokrzycki wspomina też, że papież nie przepadał za często śpiewaną podczas pielgrzymek "Barką", ale za to bardzo wzruszał się przy pieśniach patriotycznych jak "Czerwone maki", "Wojenko, wojenko". - Potrafiliśmy śpiewać razem godzinami - wspomina Mokrzycki. Podobno niezrealizowanym pragnieniem Jana Pawła II była wyprawa w Bieszczady, te polskie, ale też ukraińskie, zwłaszcza w masyw Czarnohory. Abp Mokrzycki wspomina Jana Pawła II jako człowieka modlitwy. - Rano modlił się, leżąc krzyżem. Lubił proste modlitwy, często odmawiał litanię loretańską. Lubił modlić się za konkretnych ludzi, dlatego na klęczniku leżały zawsze kartki z prośbami nadsyłanymi z całego świata. Często dołączano też zdjęcia. Jan Paweł II lubił na nie spojrzeć, nawet dotknąć. Tak szukał kontaktu duchowego z osobą, za którą się modlił - powiedział abp Mokrzycki. Książka "Najbardziej lubił wtorki" ukazała się nakładem wydawnictwa M.