Janusz Bukorzycki: Zostałem Johannem Buchnerem O panu Januszu Bukorzyckim mowa była pierwszego dnia międzynarodowej konferencji "Rabunek i germanizacja polskich dzieci w czasie II wojny światowej", dlatego w swoim wystąpieniu Monika Sieradzka z "Deutsche Welle" skupiła się na pozostałych "świadkach historii". Przypomnijmy jednak, że Janusz Bukorzycki w 1933 roku został podrzucony do domu opieki społecznej. Adoptowało go małżeństwo - Anna i Józef Konieczni, których później nazywał rodzicami. Kiedy wybuchła wojna, miał siedem lat. Gestapo zabrało go w lipcu lub sierpniu 1943 roku. Został Johannem Buchnerem. Chłopca przewieziono potem do Kalisza, a następnie do Oberwais, gdzie przebywał do 1944 roku. Na jego mapie pojawiła się później miejscowość, której nazwy nie pamięta, a następnie Austria i Barcelona. W 1946 roku do Barcelony przyszedł list z Czerwonego Polskiego Krzyża - przybrani rodzice poszukiwali Janusza. W Boże Narodzenie był już w domu... Herman Lüdeking: Czy to Roman Roszatowski? Herman Lüdeking to najprawdopodobniej Roman Roszatowski, urodzony w 1936 roku. Jako dziecko został porwany przez gestapo z sierocińca (co istotne w jego historii, a co podkreślała podczas swego wystąpienia Monika Sieradzka, przebywał w nim już przed wojną). - Do sierocińców przychodziło gestapo lub ówczesne urzędy wzywające na kontrole zdrowotne. O te dzieci nikt się nie upominał, łatwo je było ukraść - mówiła dziennikarka Deutsche Welle. Po porwaniu pan Herman przeszedł przez ośrodek "Słoneczna Łąka". Był to ośrodek Lebensbornu. To tam nadano mu nową tożsamość - przestał być Romkiem, a stał się Hermanem. Romka prawie nie trzeba było zniemczać. Nigdy nie mówił po polsku, swoje pierwsze słowa wypowiadał po niemiecku. Ze "Słonecznej Łąki" zabrała go niemiecka rodzina. - Wygląda na chorego, to go sobie odchucham - miała powiedzieć kobieta, która zabrała go z ośrodka. Nowymi rodzicami Romka okazali się państwo Lüdeking - Maria była szefową Związku Niemieckich Dziewcząt (BDM) w Ostwestfalen-Lippe w Nadrenii Północnej-Westfalii, a jej mąż należał do SS. W metryce urodzenia małego Hermanna napisano: ojciec nieznany, matka nieznana. W ośrodkach Lebensbornu fabrykowano nowe metryki. Gdy miał 10, 11 lat zapytał przybranych rodziców o to, gdzie są jego prawdziwi rodzice. Usłyszał: "Matka nie żyje, ojciec nie żyje". Nie mówiono, że dzieci są porwane Skąd więc wziął się Herman Lüdeking? - Przybranym rodzicom sprzedawana była wersja, że te wschodnie dzieci to nie są porwane dzieci. Ten proceder starano się ukryć przed Niemcami. Wersja oficjalna była taka, że to dzieci, których rodzice zginęli - zaznaczała Monika Sieradzka. - To jest odpowiedź, dlaczego jest nam tak trudno dotrzeć do ofiar germanizacji - mówił Krzysztof Fijałek, prowadzący pierwszy, "dziennikarski" panel. Jak podkreślała dziennikarka Deutsche Welle, Herman jest dziś niezwykle optymistycznym człowiekiem, ale z drugiej strony jest też człowiekiem zgorzkniałym. - Zdarzały się opinie, że powinni być zadowoleni, że zostali porwani, że Niemcy się nimi zajęli. To policzek dla wszystkich ofiar germanizacji - usłyszeliśmy. Co istotne, pan Herman to pierwsza ofiara przymusowej germanizacji, która wystąpiła do sądu o zadośćuczynienie. Folker Heinecke: Czy to "raj"? - Kiedy człowiek nie zna sowich korzeni, to jest trochę w stanie zawieszenia - mówił na filmie Folker Heinecke, trzeci z braci ze "Słonecznej Łąki", ostatni z bohaterów wystąpienia dziennikarki Deutsche Welle. Pan Folker pochodzi gdzieś z terenów dzisiejszej Ukrainy. Jako dwuletnie dziecko był na Krymie. Stamtąd został zabrany przez Niemców. Miał tak "ulubione" przez nich niebieskie oczy i blond włosy. Ciężarówka wywiozła go do Łodzi, później do Bruczkowa. Potem był jeszcze Kalisz, Połczyn-Zdrój, Kohren-Sahlis i w końcu ośrodek Lebensbornu. Folker został zaadaptowany. W Hamburgu, do którego trafił z nową rodziną, mieszka do dziś. Poszukiwania na temat swojego prawdziwego pochodzenia rozpoczął w wieku 50 lat. Dlaczego dopiero wtedy? Nie chciał sprawiać przykrości tym, którzy stworzyli mu dom. - Wszystko wskazuje na to, że pan Folker trafił do niemieckiej rodziny, mając niespełna trzy lata - mówiła Monika Sieradzka. Wtedy to nastał dla chłopca "raj". Jak podkreślała dziennikarka, relacja Folkera z rodzicami była dobra. Mieli duży dom, ogród. Gdy wracał ze szkoły, czekało na niego ciepłe jedzenie. - Może szczęściem by było dla niego, gdyby nigdy się nie dowiedział się, że to nie są jego prawdziwi rodzice - zastanawiała się dziennikarka Deutsche Welle. O adopcji uświadomił chłopca kolega-sąsiad. Folker do końca nie wie, kim są jego rodzice. Na Krymie szukał ludzi, którzy znaliby jego prawdopodobną matkę. - On spocząłby spokojnie, gdyby mógł stanąć na grobie swojej matki, gdyby wiedział czyim jest synem - zakończyła Sieradzka. *** Monika Sieradzka - od 2016 roku warszawska korespondentka Deutsche Welle. Zajmuje się relacjami polsko-niemieckimi, od lat robi także reportaże o tematyce historycznej. W latach 1994 - 2015 pracowała w TVP jako reporterka i wydawca Wiadomości, korespondentka w Szwecji oraz szefowa Redakcji Publicystyki TVP 2. Współtworzyła Festiwal Sztuki Faktu w Toruniu oraz magazyn "Reporter Polski" w TVP (2011-2015). Autorka filmów dokumentalnych dla TVP, BBC, ARD, ZDF. Nominowana do Grand Press (2011). *** "Zrabowane dzieci / Geraubte Kinder" to wspólna akcja portalu Interia.pl i telewizji Deutsche Welle - pierwsze polsko-niemieckie poszukiwania dzieci zrabowanych w czasie II wojny światowej. Celem przedsięwzięcia jest udzielenie pomocy ofiarom germanizacji w poszukiwaniu utraconej tożsamości. Historie osób, z którymi spotykali się dziennikarze, są publikowane na stronach Interii i Deutsche Welle. Efektem akcji jest książka <a href="https://wydawnictwom.pl/glowna/4566-teraz-jestescie-niemcami-wstrzasajace-losy-zrabowanych-polskich-dzieci-9788380434295.html" target="_blank">"Teraz jesteście Niemcami. Wstrząsające losy zrabowanych polskich dzieci"</a>, która ukazała się 17 października 2018 roku. Podczas międzynarodowej konferencji "Rabunek i germanizacja polskich dzieci w czasie II wojny światowej" polscy i niemieccy historycy, badacze, archiwiści i przedstawiciele mediów dyskutują o losach zrabowanych dzieci, a także polityce III Rzeszy, jej założeniach i instytucjach. Organizatorami konferencji są Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń Uniwersytetu Pedagogicznego oraz Instytut Pamięci Narodowej. Patronem medialnym wydarzenia jest portal Interia i telewizja Deutsche Welle. *** Program międzynarodowej konferencji naukowej "Rabunek i germanizacja dzieci w czasie II wojny światowej":