Polityk podkreślił, że żadnego referendum na Wschodzie 11 maja być nie mogło, ponieważ nie pozwala na to ukraińskie prawo. - To mogła być prowokacyjna polityczna akcja, którą ktoś nazywa referendum. Byłoby to ogłoszenie rezultatów nieistniejącego sondażu - powiedział w czasie spotkania z zagranicznymi dziennikarzami, w tym korespondentem Polskiego Radia. Przewodniczący ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony podkreślił, że władze są gotowe do dialogu, zarówno na arenie międzynarodowej, jak i wewnątrz kraju. Zaapelował do Moskwy, aby nie wtrącała się w ten ostatni. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że ukraiński kryzys jest nie w Ługańsku, Słowiańsku czy Doniecku, a na Kremlu, skąd się go koordynuje - zaznaczył Andrij Parubij. Dodał, że słowa Władimira Putina można jednak uznać za sukces prowadzonej przez Ukrainę polityki.