Prezydent Białorusi <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-alaksandr-lukaszenka,gsbi,1060" title="Alaksandr Łukaszenka" target="_blank">Alaksandr Łukaszenka</a> powiedział kilka dni temu, że Ukraina powinna pozostać państwem niepodzielnym, ale Krym jest już częścią Rosji. Dodał, że winę za utratę półwyspu ponoszą ukraińscy politycy, którzy "postawili się" i popełnili wiele błędów na przykład w kwestii zakazu używania języka rosyjskiego. Doktor Maciej Raś jest zdania, że Łukaszenka wypowiedział te słowa pod naciskiem Rosji i póki co nie słyszymy oficjalnego formalnego stanowiska Mińska w tej kwestii, a zapewne nie będzie go nigdy. Ekspert przypomina, że na Białorusi, podobnie jak w innych państwach Wspólnoty Niepodległych Państw żyje znaczna mniejszość rosyjska. W związku z tym prawne uznanie aneksji Krymu przez Rosję mogłoby być podstawą do podważania przez Moskwę jej integralności terytorialnej.Dr Raś zwraca uwagę, że nieprzypadkowo Białoruś i Kazachstan, najbliżsi partnerzy gospodarczy Federacji Rosyjskiej, nie uznały do tej pory niepodległości Abchazji i Osetii Południowej, mimo próśb i nacisków Moskwy.