Według eksperta konflikt krymski przyniósł PO przynajmniej kilka korzyści. Jedną z nich jest odwrócenie tendencji spadkowych w sondażach: premier Tusk przedstawił skuteczną ofensywę dyplomatyczną, wykazał się stanowczością, zdecydowaniem i tym zyskał przychylność niezdecydowanych, byłych wyborców PO. Ekspert uważa, że sytuacja premiera przypomina położenie Margaret Thatcher przed kryzysem falklandzkim. - Thatcher miała problem ze wzrastającym bezrobociem, spadkiem poparcia w sondażach. Gdy pojawił się konflikt falklandzki, zareagowała w sposób zdecydowany. Okazało się, że społeczeństwo zaczęło gromadzić się wokół partii rządzącej - jej wizerunek osoby zdecydowanej zaczął procentować. Dla Donalda Tuska ten proces jest analogiczny - ocenił Maliszewski. Według niego dzięki konfliktowi krymskiemu PO znalazła nośny, związany z silnymi emocjami, temat kampanii przed wyborami do PE. - Rozmowa o bezrobociu, nawet gdy dane gospodarcze są pozytywne, gdy rynek pracy notuje wzrosty, byłaby zbyt słabym paliwem - uważa ekspert. Problemem dla PO - mówił - było także znalezienie tematu, dzięki któremu mogłaby opowiedzieć o korzyściach związanych z rolą Platformy w UE. - Teraz, jeśli będzie mówić o silniejszej integracji z UE, będzie to bardziej nośne i zrozumiałe - powiedział. Maliszewski uważa, że zmiana wizerunku Tuska z "przyjaciela dobrze rozumiejącego Polaków" na zdecydowanego, silnego polityka sprawi, że nawet jeśli w związku ze stratami ponoszonymi przez przedsiębiorców w handlu z Ukrainą czy Rosją, wyborcy będą musieli zacisnąć pasa, to mogą zostać przy PO, gdyż będą rozumieć problemy związane z kryzysem. Ponadto premier "wykorzystuje pogodę na pogłębione zmiany", np. w temacie energetyki. Jak zaznaczył ekspert, w sprawie wydobywania gazu z łupków dotychczas ważne kwestie związane z ekologią stają się dla szefa rządu nieistotne. W nieco innym położeniu jest PiS, które - zdaniem Maliszewskiego - znalazło się w pułapce. - Dotychczasowa kampania, w której partia odwoływała się do trudnego czasu społeczno-gospodarczego, była skuteczna. Wybory do PE miały się przekształcić w plebiscyt: jesteś za czy przeciwko rządom Donalda Tuska. To miało przynieść partii zwycięstwo - mówił Maliszewski. Jego zdaniem, do tej pory to lider PiS Jarosław Kaczyński miał wizerunek odpowiedni na czas kryzysu, a w sytuacji, gdy to Tusk przyjmuje postawę stanowczą, PiS, aby się wyróżnić, musiałoby się zradykalizować. - Wówczas jednak wpadnie w pułapkę partii, która nie jest rozsądną alternatywą, ale wymachuje szabelką - powiedział Maliszewski. Według eksperta, Kaczyński przestaje być wyrazisty i chociaż w związku z konfliktem krymskim nie traci - elektorat PiS został przy partii, to i nie zyskuje. Maliszewski dodał, że można Kaczyńskiego docenić za jego postawę ws. Ukrainy. - To ważne - tak jest w dojrzałych demokracjach - by w ważnych kwestiach, rząd i opozycja mówiły jednym głosem - zaznaczył. Maliszewski uważa, że w związku ze zbliżeniem PiS z PO w sprawie Ukrainy, elektorat eurosceptyków przejmuje partia Janusza Korwin-Mikkego. Zdaniem eksperta traci zaś lewica: "Miller kampanię zaplanował zupełnie inaczej; starał się poruszać mało tematów europejskich, a w związku z niską frekwencją chciał poruszyć swój stały elektorat przez sentyment za czasami socjalizmu i niechęć do reform Balcerowicza". Zdaniem eksperta, traci także Europa Plus Twój Ruch. - Partia uważająca się za lewicową, w sytuacji kryzysowej przedstawia twarde, mało pokojowe argumenty, których w dodatku nie słychać - powiedział. Zdaniem Maliszewskiego głos pozostałych partii się nie liczy, a politycy jak np. Paweł Kowal (Polska Razem) traktowani są raczej jako eksperci. Ukraina jako temat dominujący w kampanii do PE bardzo pasuje partii rządzącej - podkreślił Maliszewski. Zwrócił uwagę, że 25 maja (data wyborów do PE w Polsce; ostatni dzień wyborów w UE), mają się odbyć wybory prezydenckie na Ukrainie. - Niektórym się wydaje, że konflikt na Ukrainie będzie chwilowy. Otóż nie, gdyż planem Putina jest długotrwała destabilizacja na Ukrainie i 25 maja możemy się spodziewać wydarzeń, które będą budziły uwagę opinii publicznej w Polsce - mówił Maliszewski. Ocenił także, że ponieważ sytuacja na Ukrainie będzie wyzwaniem dla UE w najbliższych latach, szanse dla szefa MSZ Radosława Sikorskiego na stanowisko szefa unijnej dyplomacji są duże.