Pytany w jaką stronę zmierza Ukraina, prezydent powiedział, że "w tej chwili zmierza w bardzo złą". - Cały czas jest żywe ryzyko pogłębienia się kryzysu rozwiązywanego metodami siłowymi. To jest niesłychanie niebezpieczne dla Ukrainy. Uważam, że na tym etapie najważniejsze jest powstrzymanie ryzyka stosowania metody siłowej w rozwiązywaniu trudnych problemów wewnętrznych na Ukrainie. Obecnie na Ukrainie widać radykalizację po obu stronach - powiedział Komorowski.Według niego "trudno być dzisiaj optymistą". - Władze Ukrainy muszą być przekonane w sposób jednoznaczny, że sankcje wiszą na włosku, że to jest naprawdę to, co może się wydarzyć w każdej chwili, jeśli nie zostanie zatrzymana spirala konfliktu - podkreślił Komorowski. - Mamy świadomość, że sankcje to nadzwyczajne działanie, które czasem bardziej działa na wyobraźnię, jeśli jest zagrożeniem - dodał. "Nie chodzi tylko o ukaranie" Prezydent zaznaczył przy tym, że musimy też mieć świadomość, że "nie chodzi tylko o ukaranie, ale również o to, żeby w sposób skuteczny powstrzymać ryzyka, które dają o sobie znać na Ukrainie"; chodzi zarówno o ryzyko eskalacji konfliktu, jak i "staczania się Ukrainy w kierunku rozwiązań autorytarnych, niedemokratycznych. Trzeba jednak pamiętać, że bywa i tak, że sankcje przyspieszają, a nie oddalają ryzyko reorientacji ku mniej lub bardziej autorytarnym krajom na Wschodzie. Przykładem tego procesu może być Białoruś". Pytany, czy jego zdaniem uda się powstrzymać eskalację konfliktu na Ukrainie, Komorowski podkreślił, że strony konfliktu usiadły do rozmów. - Pytanie tylko, jakie będą ich efekty i czy będą to tylko deklaracje ze strony władzy, czy też konkretne działania - dodał. - Zobaczymy, czy rzeczywiście nastąpi cofnięcie się w obszarze ustaw, które są słusznie odbierane jako antydemokratyczne. Zobaczymy, czy będą inne gesty władzy, które będzie można odczytać w sposób jednoznaczny jako zdecydowaną rezygnację w kwestiach użycia siły do rozstrzygania spraw wewnętrznych. To w najbliższych dniach będzie wiadomo - powiedział prezydent. "To jest prosty przekaz" Komorowski zaznaczył też, że nasza sympatia i solidarność jest po stronie tych, którzy walczą o wolność, demokrację i o szansę na prozachodnią orientację Ukrainy, ale - jak mówił - "nasz rozum musi podpowiadać nam również to, że warunkiem sine qua non jest powstrzymanie ryzyka krwawego konfliktu i dalszych strat oraz otwieranie nowych perspektyw". - To nie będzie łatwe. Cieszę się i gratuluję opozycji ukraińskiej, że tak ryzykowną drogę próbuje podjąć. W Polsce też nie było łatwo usiąść z przeciwnikami obozu Solidarności do stołu rokowań. Jednak jak się rozwinie sytuacja, zobaczymy - zaznaczył Komorowski. Podkreślił, że w czasie rozmowy z prezydentem Ukrainy Wiktorem Janukowyczem przestrzegał przed skutkami kontynuowania czy eskalowania konfliktu, trochę też przywołując polskie, własne częściowo doświadczenie z czasów walki z systemem i walki o prawo do znalezienia polskiego miejsca w systemie świata zachodniego. - To jest prosty przekaz: ofiary, przelana krew zawsze obarcza konto władzy w stopniu o wiele wyższym niż bezpośrednich wykonawców czy sprawców śmierci a i wszystkie krwawe ofiary zawsze cementują i jednocześnie radykalizują towarzyszy tych, którzy padli ofiarą, polegli czy zginęli w czasie konfliktu - podkreślił prezydent.