To kolejna w ostatnich dniach rozmowa w tzw. formacie normandzkim, czyli przywódców Rosji, Niemiec, Francji i Ukrainy. Poprzednią <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-angela-merkel,gsbi,1019" title="Angela Merkel" target="_blank">Angela Merkel</a>, Francois Hollande, <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-wladimir-putin,gsbi,9" title="Władimir Putin" target="_blank">Władimir Putin</a> i Petro Poroszenko przeprowadzili pod koniec ubiegłego tygodnia. Jak poinformował Pałac Elizejski, i tym razem przywódcy zwrócili uwagę na konieczność przestrzegania zobowiązań podjętych w lutym w Mińsku, w tym pełnego respektowania zawieszenia broni. Merkel, Putin, Hollande i Poroszenko byli zgodni, że wycofanie broni ze strefy konfliktu na wschodzie Ukrainy powinna nadzorować Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). We wtorek władze w Kijowie i prorosyjscy separatyści zgodzili się na utworzenie 30-kilometrowej strefy buforowej wzdłuż linii konfliktu i wycofanie z niej czołgów i lekkiej artylerii. Angela Merkel, Francois Hollande, Władimir Putin i Petro Poroszenko uzgodnili jak najszybsze wznowienie rozmów między Rosją a Ukrainą w sprawie dostaw gazu. Do kolejnej rozmowy tzw. czwórki normandzkiej doszło, gdy władze w Kijowie inicjują reformę konstytucji, przewidującą większą samodzielność dla regionów, w tym dla tych opanowanych przez separatystów prorosyjskich na wschodzie Ukrainy. Zachód widzi w tej reformie zasadniczy krok w kierunku politycznego uregulowania konfliktu, który spowodował śmierć ponad 6500 osób w ciągu 15 miesięcy.