Roman, który odpowiada za jeden z namiotów rozbitych na miejscowym "Euromajdanie" i - z obawy o bezpieczeństwo swoich bliskich - nie chce ujawnić nazwiska, nie ufa władzom w Kijowie: "Uważam, że przyjęta wczoraj ustawa o amnestii, to tylko wybieg ze strony rządzących" - mówi. "Przyjęto tę ustawę z naruszeniem porządku prawnego. Została przyjęta przez garstkę deputowanych. Nie znamy też dokładnie szczegółów prac nad tą ustawą. Nasz cel zresztą to odejście prezydenta i upadek dyktatorskiego reżimu. I dalej będziemy się tego domagać. Jesteśmy tu już ponad 2 miesiące, ale nie brakuje nam zapału do działania. Ludzie się jeszcze nie zmęczyli i myślę, że szybko się nie zmęczą" - dodaje. Roman zapewnia, że jego koledzy, którzy tydzień temu zajęli siedzibę podległej prezydentowi Obwodowej Administracji Państwowej i nie wpuszczają do pracy jej urzędników - nie opuszczą gmachu: "Myślę, że setki ludzi, którzy są teraz w tym budynku, zostaną tam. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej. My też się nigdzie nie ruszamy. Władze w Kijowie chcą, by w zamian za amnestię - opuścić budynki administracyjne, żeby Majdany w całej Ukrainie się zwinęły. To jest dla nas absolutnie nie do przyjęcia. Nie zgodzimy się na to w żadnym wypadku. Opozycja w Radzie Najwyższej też taką ugodę odrzuca. A gdyby nawet się na to zgodzili, to staliby się tym samym największymi wrogami narodu, jeszcze większymi niż Janukowycz" - podkreśla. Manifestanci, którzy zajęli siedzibę Obwodowej Administracji, powołali do życia Obywatelską Samoobronę. Organizacja liczy już ponad 300 osób.