Ponieważ w nocy temperatura spada poniżej zera, protestujący chowają się w namiotach albo w zajętym przez nich budynku państwowych związków zawodowych. Od czasu do czasu na scenie występują muzycy, a przed świtem została odprawiona msza święta. Tuż po niej patrolujący teren ochroniarze zauważyli trzech mężczyzn zachowujących się podejrzanie, którzy zaczepiali młodego chłopaka. - Myśleliśmy, że oni się wygłupiają, ale później widzimy, że jeden wyjął pistolet. Podbiegliśmy. Dwóch złapaliśmy, a trzeci uciekł - powiedział jeden z ochroniarzy. To już drugi taki przypadek w ostatnich dniach. W nocy z czwartku na piątek także zatrzymano dwóch mężczyzn z bronią, których ochrona Majdanu przekazała milicji. Ogółem jednak w czasie trwających od 21 listopada akcji nie zanotowano poważnych naruszeń prawa. Obecnie największym zagrożeniem dla protestujących są choroby wirusowe, przede wszystkim grypa.