W Czernihowie, sto kilometrów na północ od Kijowa, siedzibę Administracji szturmowało około 2 tysięcy osób. Starała im się przeszkodzić milicja wspierana przez miejscowych dresiarzy, tak zwanych, tituszków. Demonstranci apelowali do funkcjonariuszy, aby przechodzili na ich stronę, a "sportowców" nazywali "prostituszkami". W Winnicy, w centralnej części kraju, do siedziby Administracji wtargnęło około tysiąca osób. Tam milicja nie stawiała oporu. Gdy ludzie poprosili funkcjonariuszy, żeby wyszli, ci to zrobili. - Uważam, że to jest godne zachowanie, żeby nie bić własnych ludzi. Daje to nadzieję, że w milicji jest większość dobrych, normalnych ludzi, którzy są po stronie narodu - powiedział jeden z manifestantów. W Połtawie ani przedstawiciele Administracji Obwodowej ani milicja nie stawiali oporu. Protestujący powołali miejscową Radę Narodową, która zdecydowała o zakazie działalności Partii Regionów prezydenta Janukowycza i Komunistycznej Partii Ukrainy. Niedługo mają się odbyć rozmowy z szefem połtawskiej Administracji Odwodowej. Ludzie żądają jego rezygnacji. "Kibicują" opozycji Po raz pierwszy nadchodzą też informacje o protestach z Użgorodu przy granicy ze Słowacją. O ile manifestacje na wschodzie kraju są nieliczne, to antyrządowe protesty poparli masowo kibice z tych regionów, między innymi, z Dniepropietrowska (Dnipro), Charkowa (Metalist), Doniecka (Szachtar), Ługańska (Zoria), Symferopola (Tawria) i Odessy (Czornomorec). Oprócz tego demonstracje popierają kibice połtawskiej Worskli i kijowskiego Dynama, a także klubów z zachodniej Ukrainy.