Zdaniem Sikorskiego, rosyjski prezydent wywierał presję na Janukowycza i nakłaniał go do stłumienia protestów na Majdanie. W rozmowach telefonicznych Putin miał przekonywać ukraińskiego prezydenta, że ten powinien uderzyć "naprawdę mocno".<a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-radoslaw-sikorski,gsbi,2616" title="Radosław Sikorski" target="_blank">Radosław Sikorski</a>, który w ubiegłym roku jako szef polskiej dyplomacji negocjował w Kijowie z Janukowyczem, powiedział, że wie o tym z nieoficjalnych źródeł. Gazeta cytuje także obecnego premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka, który stwierdził, że ma przeczucie, że to prawda. Zdaniem Jaceniuka ucieczka Wiktora Janukowycza z Kijowa nie była jedynie wynikiem paniki, ale częścią planu, który miał wpędzić ukraińską opozycję w pułapkę. Władze liczyły na to, że po wyjeździe prezydenta tłum zajmie i podpali parlament. Zdaniem Jaceniuka mogło chodzić nawet o spowodowanie zagrożenia dla zagranicznych ministrów ministrów spraw zagranicznych, którzy byli wówczas w Kijowie. - Byłoby dla Janukowycza pretekstem do brutalnego stłumienia rzekomego faszystowskiego puczu w stolicy - powiedział Jaceniuk.