Pod koniec lutego prezydent Władimir Putin postawił na nogi 150 tysięcy żołnierzy, w dwóch okręgach wojskowych: Zachodnim i Centralnym. Kilka dni później uznał, że gotowość bojowa jest wystarczająca i odesłał oddziały do koszar. Jednak, niemal w tym samym czasie rosyjskie agencje podały, że na południu Rosji rozpoczynają się manewry wojsk powietrznej obrony kraju. Mają w nich brać udział między innymi dywizjony rakietowe. W tym tygodniu ministerstwo obrony ogłosiło alarm dla prawie 4 tysięcy żołnierzy jednostek powietrzno - desantowych. Do przewiezienia tak licznej grupy komandosów wydzielono ponad 30 samolotów transportowych. Do tego pojawiła się informacja o ruchach wojsk rosyjskich w pobliżu ukraińskiej granicy. Według różnych źródeł wzdłuż granic z Ukrainą może obecnie znajdować się około 80 tysięcy żołnierzy i kilkaset pojazdów opancerzonych, w tym ponad 200 czołgów. Rosyjskie ministerstwo obrony chcąc uspokoić Kijów wyraziło zgodę na loty zwiadowcze ukraińskich samolotów. Nie wykluczone, że znaczna część postawionych w stan gotowości bojowej żołnierzy, w ramach zapowiadanych wcześniej ćwiczeń, dostała zadania bojowe właśnie w rejonach przygranicznych.