Zdaniem byłego szefa GROM, prezydent Rosji "robi krok w tył, żeby zrobić dwa kroki do przodu". Przypomnijmy, że Władimir Putin wezwał w środę separatystów na wschodzie Ukrainy, by przełożyli referendum niepodległościowe planowane na 11 maja. Oświadczył też, że Rosja wycofała swe wojska znad granicy z Ukrainą. Rosyjska giełda zareagowała prawie 6-proc. wzrostem. Putin rozmawiał tego dnia w Moskwie z rotacyjnym przewodniczącym OBWE, prezydentem Szwajcarii Didierem Burkhalterem. Na konferencji po tym spotkaniu prezydent Rosji oświadczył m.in., że odłożenie referendum umożliwi "stworzenie warunków niezbędnych do dialogu". Dodał, że kluczem do rozwiązania kryzysu na Ukrainie jest bezpośredni dialog między Kijowem a południowo-wschodnimi regionami Ukrainy. Wezwał władze w Kijowie do natychmiastowego wstrzymania operacji pacyfikacyjnej na wschodzie Ukrainy. Rosyjski prezydent zadeklarował także, iż "Rosja gotowa jest wnosić polityczny wkład w uregulowanie kryzysu ukraińskiego, w tym aktywnie i pozytywnie wpływając na przebieg procesu genewskiego". Oświadczył też, że planowane na 25 maja wybory prezydenckie na Ukrainie to "ruch we właściwym kierunku, jednak obywatele powinni wiedzieć, jaki będzie kształt przyszłej reformy konstytucyjnej". - Wybory te niczego nie rozstrzygną, jeśli wszyscy obywatele Ukrainy nie będą rozumieć, w jaki sposób zostaną zagwarantowane ich prawa po tych wyborach - ostrzegł. Putin poparł propozycję zorganizowania okrągłego stołu w sprawie Ukrainy; powiedział, że z taką propozycją wystąpiła "niedawno" kanclerz Niemiec Angela Merkel. 17 kwietnia w Genewie szefowie dyplomacji Rosji, Ukrainy, USA i Unii Europejskiej podpisali porozumienie, w którym zobowiązali się do działań na rzecz deeskalacji ukraińskiego kryzysu. Dotychczas nie odnotowano jednak żadnych postępów w tej sprawie.