W większości przypadków uczestnikami walk są Niemcy pochodzący z Rosji, którzy wyemigrowali do RFN z krajów byłego ZSRR po 1990 roku. Wielu z nich służyło w Bundeswerze i posiada doświadczenie wojskowe - pisze "WamS", powołując się na źródło w niemieckich organach bezpieczeństwa.Ambasador Ukrainy <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-andrij-melnyk,gsbi,1284" title="Andrij Melnyk" target="_blank">Andrij Melnyk</a> zwrócił się do niemieckiego ministerstwa spraw wewnętrznych oraz do ministerstwa spraw zagranicznych z prośbą o podjęcie kroków zaradczych, aby Niemcy "nie wyjeżdżali na Wschód w celu mordowania i zabijania". Walka dla separatystów nie podlega karze Rzecznik MSW powiedział "WamS", że jego resort podejmuje "w ramach możliwości" działania mające odwieść od wyjazdu na Ukrainę osoby zamierzające wziąć udział w walkach. Jednak walka po stronie separatystów nie jest - w przeciwieństwie do wstąpienia w szeregi oddziałów Państwa Islamskiego - z punktu widzenia niemieckiego prawa czynem podlegającym karze. Polityk bawarskiej CSU Stephan Mayer opowiedział się na łamach "WamS" za zaostrzeniem przepisów. Udział w działaniach zbrojnych (na Ukrainie) powinien być traktowany jako uczestnictwo w organizacji terrorystycznej - powiedział. Zdaniem Mayera osobom, które posiadają podwójne obywatelstwo, powinno się w takich przypadkach odbierać niemiecki paszport. Jak pisze "WamS" w internecie pełno jest zdjęć i wpisów młodych Niemców walczących we wschodniej Ukrainie. Co najmniej jeden z nich poniósł śmierć. 33-letni Niemiec pochodzący z Kazachstanu zginął trafiony odłamkami pocisku 12 lutego podczas walk w Debalcewe.