Rosja stacza się w piekło i takich absurdalnych decyzji będzie tam w najbliższym czasie więcej - skomentował tę decyzję w wypowiedzi dla PAP Refat Czubarow. Za byłym przewodniczącym tatarskiego samorządu (Medżlisu) Dżemilewem, jego obecnym szefem Czubarowem oraz za biznesmenem Islamowem, którzy mieszkają na Ukrainie, krymskie władze rozesłały listy gończe. Z relacji rosyjskich mediów wynika, że są oni ścigani za zorganizowanie żywnościowej i energetycznej blokady Krymu. Doprowadziła ona do zablokowania handlu między Ukrainą a zaanektowanym półwyspem, a także wstrzymania dostaw prądu, który płynął z ukraińskich elektrowni. "Rosja już naprawdę stacza się w piekło socjalne i gospodarcze i im bardziej ta katastroficzna sytuacja będzie się pogłębiała, tym więcej takich absurdalnych decyzji będzie tam podejmowanych. Nasilą się ataki informacyjne, propaganda i wszystko po to, by utrzymać swoje społeczeństwo pod kontrolą" - powiedział Czubarow w rozmowie z PAP. Aneksja Krymu to "bandytyzm" Ten ukraiński parlamentarzysta i szef Medżlisu podkreślił, że działań rosyjskich władz nie można lekceważyć. W jego ocenie jest to zemsta za działalność przywódców tatarskich, którzy mówią, że rosyjska aneksja Krymu to "bandytyzm". "Jako człowiek, który zna historię Rosji i jej współczesne metody działania, mogę powiedzieć że takie decyzje mogą być poważnymi sygnałami o zagrożeniu. Szczerze mówiąc, napływają one do nas cały czas i kto wie, czy ktoś nie będzie chciał się na nas zemścić do końca" - podkreślił Czubarow. Wcześniej o nakazie aresztowania Dżemilewa, który także jest członkiem ukraińskiego parlamentu, informował jego adwokat Dżemil Temyszew. Według prawnika decyzja zapadła w środę w jednym z sądów dzielnicowych Symferopola na wniosek śledczych rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB). Temyszew wyjaśnił, że rosyjscy prokuratorzy zażądali nakazu aresztowania Dżemilewa w związku z prowadzonymi przeciwko niemu sprawami. Argumentowali, że "uchyla się on od śledztwa i posiedzeń sądowych, może wywierać wpływ na świadków i zniszczyć dowody swojej winy, jest obywatelem obcego państwa (Ukrainy) i nie posiada zameldowania na Krymie" - napisał adwokat na Facebooku. 72-letni Dżemilew, długoletni więzień sowieckich łagrów, a obecnie pełnomocnik prezydenta Ukrainy ds. Tatarów krymskich, od kwietnia 2014 roku - tak samo jak Czubarow - ma zakaz wjazdu na Krym. W czerwcu 2014 roku Dżemilew został laureatem polskiej Nagrody Solidarności im. Lecha Wałęsy. W wywiadzie, udzielonym wówczas PAP mówił, że ruch solidarnościowy odegrał w życiu jego narodu ogromną rolę. "Mieliśmy nadzieję, że Solidarność zwycięży, bo od tego zależał los innych narodów, w tym mojego. Dziś Solidarność znów wyciąga do nas pomocną dłoń. Nie jest to jednak nagroda dla jednego człowieka, a uznanie pokojowej walki narodu tatarskiego o swoje prawa. Wywołała ona wśród moich rodaków wdzięczność dla Polski, z którą łączą nas dawne relacje historyczne, w których więcej było sojuszów, niż wojen" - oświadczał. Komentując wtedy wydany mu zakaz wjazdu na Krym podkreślał, że jest to jego osobisty problem. "Najbardziej oburzające jest to, że jacyś ludzie wjeżdżają do mojej ojczyzny na czołgach i decydują, kto może w niej mieszkać, a kto nie. To, że nie mogę przyjechać na Krym, obraża cały mój naród. Myślę, że jest to bardzo niemądry krok ze strony Rosji i sądzę, że więcej na tym straciła, niż mogła zyskać, gdybym był na Krymie" - zaznaczał. Dżemilew wspierał w ostatnim czasie prowadzoną przez krymskich Tatarów żywnościową blokadę Krymu. Wypowiadał się jednocześnie przeciwko zawartym już po aneksji Krymu ukraińsko-rosyjskim umowom o dostawach energii elektrycznej na półwysep. Między innymi w wyniku jego działań umów tych w 2016 roku nie przedłużono. Tatarzy krymscy, stanowiący 12-15 proc. ludności dwumilionowego Krymu, zbojkotowali przeprowadzone w marcu 2014 roku referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Rosji. Z Kijowa Jarosław Junko