- Nie zamierzam teraz oznajmiać, jakie to będą sankcje - powiedział amerykański sekretarz stanu po spotkaniu w Londynie z ministrami spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Włoch.- Zakończyliśmy pracę. Wiemy, jakie są (sankcje). Jeśli będzie trzeba je wprowadzić, będą mieć poważne następstwa - oznajmił Kerry, który uczestniczył w Londynie także w spotkaniu grupy Przyjaciół Syrii. - Chcę podkreślić, iż mamy nadzieję, że nie trzeba będzie tego robić - powiedział Kerry. - Mamy nadzieję, że nie będziemy musieli przejść do następnej fazy (sankcji). Mówię to Rosjanom i każdemu, że naszą nadzieją jest deeskalacja - zaznaczył. Niemniej dodał, że jeśli Rosja lub jej pełnomocnicy zakłócą wybory, przeszkodzą Ukraińcom w możliwości oddania głosu, wówczas będą dodatkowe sankcje. Wcześniej pragnący zachować anonimowość przedstawiciel Departamentu Stanu powiedział, że USA są zwolennikiem strategii "użycia raczej skalpela niż młotka w wybieraniu czułych miejsc w rosyjskim biznesie, bankowości, energetyce, obronie i innych sektorach". Sankcje wobec Rosji UE i USA ogłosiły 17 marca, w dzień po referendum na Krymie, po którym ten ukraiński półwysep został zaanektowany przez Rosję. Potem rozszerzano czarne listy osób i firm objętych sankcjami wizowymi i finansowymi w związku z kryzysem na Ukrainie.