Resort obrony Rosji określił ćwiczenia jako "konkurs lotnictwa wojskowego Aviadarts-2014". Zapowiedział, że weźmie w nim udział 71 załóg reprezentujących siły powietrzne wszystkich okręgów wojskowych.Śmigłowce bojowe, myśliwce, samoloty szturmowe, bombowce dalekiego zasięgu i samoloty transportowe przez pięć dni będą atakować środki obrony powietrznej umownego przeciwnika, niszczyć cele naziemne i dokonywać nalotów dywanowych. Cele usytuowano na poligonie Pogonowo. Przewidziano użycie śmigłowców wielozadaniowych Mi-8, ciężkich Mi-24 oraz szturmowych Mi-28 i Ka-52 Aligator, a także samolotów szturmowo-bombowych Su-24, szturmowych Su-25, myśliwców przechwytujących <a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/marki-i-produkty-su-27,gsbi,3647" title="Su-27" target="_blank">Su-27</a>, myśliwców frontowych MiG-29, myśliwców wielozadaniowych <a class="textLink" href="https://geekweek.interia.pl/marki-i-produkty-su-34,gsbi,3648" title="Su-34" target="_blank">Su-34</a>, bombowców strategicznych Tu-22M3 i samolotów transportowych Ił-76. Kulminacja "konkursu" nastąpi 25 maja, gdy na Ukrainie będą się odbywać wybory prezydenckie. Cytowany przez agencję RBK ekspert wojskowy Aleksandr Chramczychin uważa, że ta zbieżność nie jest przypadkowa i ma związek z obecną sytuacją wojskowo-polityczną na Ukrainie. Według Ministerstwa Obrony FR będzie to trzecia faza "konkursu". Dwie pierwsze odbyły się na początku roku w okręgach wojskowych. Czwarta planowana jest na przełom czerwca i lipca. Zaproszono na nią przedstawicieli sił powietrznych Białorusi, Kazachstanu, Chin i Francji. Władze w Kijowie i rządy krajów zachodnich niejednokrotnie oskarżały Moskwę o eskalację sytuacji na granicy z Ukrainą i koncentrowanie wojsk w rejonach przygranicznych. Zarzucały jej też dążenie do zerwania wyborów prezydenckich na Ukrainie. Rosja kategorycznie odrzucała te oskarżenia. Minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Deszczyca oświadczył dziś że prowadzenie przez Rosję ćwiczeń wojskowych w pobliżu ukraińskich granic w dniu wyborów prezydenckich na Ukrainie nie będzie sprzyjać deeskalacji napięcia we wschodnich regionach kraju. Z Moskwy Jerzy Malczyk