Prokuratura Okręgowa w Łomży oskarżyła ją o zabójstwa własnych dzieci, urodzonych w 2000, 2003, 2008, 2010 i 2012 roku, trzech chłopców i dwóch dziewczynek. Według prokuratury kobieta pozostawiała je po porodzie w takim miejscu i warunkach, w których nie miały szans na przeżycie. W ocenie śledczych nie podjęto żadnych starań, by umożliwić im przeżycie. "Wstydziłam się, że po raz kolejny zaszłam w ciążę" W postępowaniu przygotowawczym kobieta przyznała się do zarzutów i składała wyjaśnienia. W poniedziałek przed sądem nie przyznała się do zabójstw, a jedynie do nieudzielenia pomocy noworodkom. "Bo nie potrafiłam" - mówiła. Odmówiła też składania wyjaśnień, więc sąd odczytywał jej wyjaśnienia ze śledztwa. Przyznawała się w nich do zarzutów zabójstwa, które postawiła jej prokuratura. "Wstydziłam się, że po raz kolejny zaszłam w ciążę. O moich ciążach wiedzieli ludzie we wsi, albo się domyślali" - mówiła w śledztwie. Mówiła też wtedy, że to postawa konkubenta, który nie interesował się jej sytuacją, decydowała o tym, że nie chciała dzieci. "Żeby on się inaczej zachowywał, to bym je urodziła i wychowała" - cytował sąd jej wyjaśnienia. Mówiła też w śledztwie, że konkubent nie dopytywał się, co się działo z dziećmi. "Jemu tak wygodniej było. Musiałam mordować te dzieci, żeby z nim być. Bałam się ludzi, dzieci, a przede wszystkim jego, bo on tak reagował krzykiem" - mówiła. Szczątki dzieci na strycju i pod klepiskiem stodoły Kobietę zatrzymano w październiku ubiegłego roku, od tego czasu jest aresztowana. Z piątki dzieci, których dotyczą zarzuty, śledczym udało się odnaleźć szczątki czworga. Szczątki dwojga odnaleźli na strychu domu kobiety; szczątki dwojga kolejnych - pod klepiskiem stodoły. Jesienią ubiegłego roku dokładnie przeszukano staw przeciwpożarowy w Hipolitowie, bo były podejrzenia, że tam zostały ukryte zwłoki piątego noworodka. Nie zostały odnalezione. Według wiedzy śledczych w latach 1998-2012 kobieta urodziła ośmioro dzieci. Wiadomo, że dwójka z nich żyje (są w rodzinie zastępczej). Kobieta była poczytalna W styczniu prokuratura otrzymała wyniki DNA odnalezionych szczątków czwórki dzieci, które potwierdziły, że są to szczątki dzieci podejrzanej; ojcem wszystkich był jej konkubent. Kobieta była poddawana w śledztwie kilkutygodniowej obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Biegli orzekli, że w chwili popełniania przestępstw była poczytalna. W śledztwie łomżyńska prokuratura okręgowa badała nie tylko sprawę zabójstwa pięciorga dzieci urodzonych w latach 2000-2012, ale także, co stało się z dzieckiem urodzonym w 1998 roku, bo jego los jest nieznany. Ostatecznie podejrzanej nie postawiono zarzutów z tym związanych, a ten wątek śledztwa został umorzony. Z zebranych dowodów wynika, że nowo narodzone dziecko zabrał mąż kobiety i jej teściowa. Mąż zmarł kilka miesięcy po narodzinach tego dziecka (według ustaleń prokuratury, dziecko nie było jego), nie żyje już także teściowa podejrzanej. Rozpoczęty w poniedziałek proces nie został utajniony, ale sąd zdecydował, że media mogą nagrywać obraz i dźwięk jedynie podczas odczytywania aktu oskarżenia oraz wystąpień końcowych stron, wyroku i jego uzasadnienia. Obrońca oskarżonej opowiedziała się za tym, by proces był jawny. Jak powiedziała, oskarżona chce "opowiedzieć o swoim życiu".