Młoda kobieta z Mołdawii, prywatnie przyjaciółka kapitana, pojawiła się w środę na procesie Schettino i wzbudziła ogromną sensację. Teraz zabrała głos na temat tragedii, do której doszło w ubiegłym roku, w rozmowie z telewizją DE RTL TV. Z relacji pasażerów wynika, że kapitan chcąc zaimponować Mołdawiance podjął decyzję o podpłynięciu do toskańskiej wyspy Giglio, wskutek czego wpadł na otaczające wyspę skały. Dominica Cemortan, która podczas wypadku znajdowała się na mostku kapitańskim, zaprzecza tym doniesieniom i przedstawia swoją wersję zdarzeń. Dziwi się, dlaczego tylko kapitan zasiada na ławie oskarżonych i broni go. Opowiada, że 12 stycznia weszła na pokład jako pasażerka, przyjechała na wakacje - wcześniej pracowała na statku w roli tłumaczki. "Razem ze mną na statek zaproszono dwie inne osoby: dyrektora okrętowego hotelu i kierownika rejsu. Zostaliśmy zaproszeni, żeby zobaczyć panoramę wyspy" - relacjonuje. Dominica Cemortan w samych superlatywach wypowiada się na temat Schettino. "On nie ma 5-letniego stażu, jest kapitanem od 30 lat" - zauważyła. Dodała, że z jej obserwacji wynika, że kapitan świetnie wykonywał swoja pracę. także w czasie katastrofy zachowywał się profesjonalnie, był bardzo opanowany i dobrze zarządzał zespołem. "Byłam wtedy na mostku, stałam tam dwie godziny, widziałam wszystko. Widziałam, kto opuścił statek przed ogłoszeniem ewakuacji" - mówi. "Chodzi o prawdę" Kobieta przyznała, że nie rozumie, dlaczego na ławie oskarżonych w sprawie tak wielkiej katastrofy zasiada tylko jedna osoba - kapitan Schettino. "Jak tylko jedna osoba może być winna? Był zatrudniony przez armatora i wydaje mi się, że oni też są winni" - twierdzi. Dominica Cemortan mówi, że chce znaleźć osoby odpowiedzialne za ten wypadek, bo kapitan nie jest jedynym odpowiedzialnym. "Nie chodzi o rozdrapywanie ran, tu chodzi o prawdę" - zapewnia. Twierdzi, że są osoby, które wiedzą, co się stało feralnego dnia, ale milczą. Katastrofa wycieczkowca 13 stycznia zeszłego roku wielki wycieczkowiec z ponad 4 tysiącami osób na pokładzie wpadł na podmorskie skały, w wyniku czego w jego kadłubie powstała wyrwa długości kilkudziesięciu metrów. Jednostka nabrała wody, a potem przewróciła się na bok. W katastrofie zginęły 32 osoby. Ciał dwóch z nich nie odnaleziono. Przed sądem w Grosseto w Toskanii toczy się proces kapitana statku Costa Concordia Francesco Schettino, oskarżonego o doprowadzenie do katastrofy tego wielkiego wycieczkowca, nieumyślne spowodowanie śmierci i ucieczkę z pokładu. Kapitanowi grozi do 20 lat więzienia. AK